Jestem katolikiem, osobą wierzącą i praktykującą. Nie zawsze jednak tak było. Przez 15 ostatnich lat żyłem bez Boga – patrzyłem na świat w sposób „naukowy”. Ani w różnego rodzaju artykułach naukowych, ani w równaniach matematyczno- fizycznych nie dostrzegałem Jego obecności. Nawiasem mówiąc, obecności szatana też tam nie dostrzegałem. Bo przecież nikt w XXI w. nie wierzy w takie zabobony… Wkrótce miało się jednak okazać, że do Boga wrócę właśnie przez... szatana.
Nasionko wiary
Film o egzorcyzmach Anneliese Michel był dla mnie swoistym nasionkiem wiary, które z czasem wykiełkowało. Przez parę miesięcy nie wracałem do tego obrazu. Cały czas myślałem o nim, chociaż bardziej w kategoriach szukania mistyfikacji albo ciekawostki naukowej. W końcu przyszedł dzień, w którym zebrałem się na odwagę i obejrzałem cały zapis. Byłem w szoku! Z ciekawości obejrzałem kilka innych filmów, które traktowały o egzorcyzmach. I wtedy stał się cud! Zrozumiałem, że egzorcyzmy nie są żadną mistyfikacją ani kościelnym science-fiction, a moje zatwardziałe serce znów uwierzyło w Boga! Od tej pory nieustannie pogłębiam swoją wiarę. Jednocześnie zgłębiam tematykę duchów upadłych.
Zaburzenia snu czy diabelskie nawiedzenia?
Historia ta może brzmieć jak jedno z dziesiątków świadectw nawrócenia. Jednak to jeszcze nie koniec, gdyż pewne rzeczy Bóg postanowił objawić mi dopiero teraz. Od paru miesięcy regularnie doświadczam tzw. porażenia sennego, zwanego też paraliżem sennym. Według internetowej encyklopedii jest to stan występujący podczas zasypiania lub też przechodzenia ze snu do czuwania. Towarzyszy temu paraliż ciała, halucynacje oraz poczucie strachu. W internecie znalazłem wytłumaczenie, że zjawisko to jest rzekomo wywoływane przez zaburzenia snu, stres, zmęczenie, zaburzenia emocjonalne, a nawet przez istoty pozaziemskie, które eksperymentują na ludziach.