Rzeczywiście, takich świętych jest na świecie garstka – i Bogu dzięki, że nie więcej. Chyba można zrozumieć przekonanie zwykłego człowieka, że nie dla niego osiągnięcie takiej świętości.
Takie pojęcie świętości wynika z przesądów, a może nawet z zabobonów. Na pewno stoi za nim niewiedza i fałsz. Dlatego nic dziwnego, że jest bardzo na rękę siłom przeciwnym Bogu. Utwierdza u chrześcijan poczucie niezrozumienia i opuszczenia przez Boga. Dlatego kultura masowa chętnie podejmuje ten trop, mając nadzieję usprawiedliwić swe często grzeszne przesłanie. Jednocześnie łatwo świętość ośmiesza, pokazując, że to tylko forma na pokaz – a więc święty to świętoszek.
Duch Święty głosem Soboru Watykańskiego II podpowiada co innego. Mówi, że świętość jest powołaniem każdego człowieka. I wcale nie wymaga wyzbycia się jego ludzkiej natury, zanegowania materialnych potrzeb, oderwania się od ziemi. Wręcz przeciwnie – to właśnie „życie w chmurach” jest niezgodne z duchem Ewangelii. To, że człowiek musi być wolny, nie oznacza, że wyzwolony z ludzkiej konstrukcji.
Sfera materialna ciągnie w swoją stronę, duchowa w przeciwną. Wolą Bożą jest, by człowiek w takich właśnie okolicznościach walczył i wygrywał. Skoro tego od człowieka oczekuje, to na pewno nie jest to ponad ludzkie siły, Bóg wie przecież lepiej od nas.
Temat świętości nieustannie pojawiał się w papieskim nauczaniu, stanowiąc ulubiony, a czasem przewodni wątek jego encyklik, adhortacji, listów apostolskich, orędzi i różnego rodzaju przemówień. W Liście do kapłanów na Wielki Czwartek 2001 roku Jan Paweł II wyjaśnił racje, dla których tak wiele uwagi poświęcał promowaniu świętości: Nie jest przypadkiem, że w minionych latach starałem się rozwinąć na większą skalę praktykę publicznego uznawania świętości we wszystkich środowiskach, w których się ujawniła, aby można było ukazać wszystkim chrześcijanom różnorakie wzorce świętości oraz by wszyscy pamiętali, że są osobiście do niej powołani (15).
Pełny tekst artykułu w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta