Muzyka to dziedzina, która jest mocno adaptowana przez kamuflujące się zło, udające ateizm. Horror show. Jeżeli nawet prezentowany w uzyce satanizm ma charakter komiksowy, a muzycy to bohaterowie horrorów i makabresek, nie oznacza to, że wszyscy mrużą do siebie oko, bo to tylko zabawa. Wielu odbiorców satanistycznych grup muzycznych wyznaje, że nie wierzy w diabła, a ich satanistyczne gesty i słowa to tylko alternatywa dla chrześcijaństwa. Nie wszyscy odprawiają czarne msze, uprawiają magię czy stawiają tarota. Deklarują się jako fani i zawieszają na ścianach plakaty swoich diabolicznych idoli. Tam Szatan wchodzi w podprogowym przekazie. Po co ma się ujawniać, skoro skutecznie działa, negując swoje istnienie?
Są jednak muzycy, którzy bezpośrednio deklarują przynależność do Szatana, zarówno w wizerunku, codziennym życiu, jak i w śpiewanych tekstach. Na ich czele stoi Duńczyk Kim Bendix Petersen, który przybrał sceniczny pseudonim King Diamond. Nazywany jest „królem muzycznego horroru”, a każdy lubi trochę się bać. Czemu więc nie wejść na chwilę do zamku Drakuli?
Jednak to nie kino. Spośród wszystkich zespołów propagujących satanizm najbardziej destrukcyjna jest muzyka wykonywana właśnie przez Kinga Diamonda...
Pełny tekst artykułu w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta
Zdecydowałam się wziąć udział w przesłuchaniach nie dla siebie, ale dla mamy, by spełnić jej oczekiwania. Choć byłam jedynaczką, wciąż wydawało mi się, że muszę z kimś rywalizować, z kimś, kogo nie znałam. Mama oceniała mnie w kategoriach: jesteś lepsza, jesteś gorsza. Od kogo? Po latach znalazłam odpowiedź.
Starałam się. Naprawdę robiłam wszystko, by zakwalifikować się na młodzieżowe występy muzyczne, przygotowaniami do których żyło całe miasto. Chodziłam do szkoły muzycznej, więc zdaniem rodziców powinnam bez problemu przejść przesłuchania. Jednak kiedy stanęłam przed komisją, presja oczekiwań stawianych mi przez mamę sprawiła, że z moich skrzypiec zamiast rzewnej muzyki wypłynęły jakieś szorstkie dźwięki. Stałam jak kołek, jakby mi rękę sparaliżowało. Dobrze znałam ten stan. Ilekroć starałam się za wszelką cenę wypaść dobrze, zawsze coś mi się nie udawało...
całość artykułu w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta
Nick Cave uznawany jest za nietuzinkowego artystę, poetę, pisarza i aktora. Dekadencji i zachęcających odniesień do sił zła w jego twórczości jest sporo. Niestety, nazywa się je artystyczną formą, swoistym performance, a nie zagrożeniem dla duchowości.
Postać muzyka należy odbierać w szerszym kontekście. Cave w tekstach większości nagranych przez siebie płyt i w treści napisanych książek zawiera autobiograficzne wątki. Nie dotyczą one jednak uroków życia. Czy są autentyczne? W drugiej swojej książce pt. „Śmierć Bunny’ego Munro” przedstawia życie degenerata owładniętego żądzą seksu i doświadczającego go bez skrupułów...
całość artykułu w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta
W styczniu 2002 roku Mustaine przebywał w centrum medycznym w Teksasie, gdzie usuwano mu kamienie nerkowe. Uległ tam niecodziennemu wypadkowi: podczas snu, leżąc na lewej ręce, spowodował ucisk, który odciął dopływ krwi do bicepsa i doprowadził do uszkodzenia nerwu dłoni. Nie doszło do zagrożenia życia, u muzyka nie wykryto nowotworu ani nie dopadł go AIDS. Pewnie te zagrożenia nie wpłynęłyby tak znacząco na przewartościowanie jego życia, jak właśnie kontuzja dłoni. Dave Mustaine, współzałożyciel zespołów Metallica i Megadeth, całe życie poświęcił graniu na gitarze. Pozbawiony nagle tej możliwości uznał, że może wręcz stracić sens swojej egzystencji. Zwrócił się do Boga, którego dotąd tak zawzięcie atakował, odzyskał sprawność i doświadczył duchowej przemiany: W pewnym momencie, gdy wszedłem na ścieżkę prowadzącą do Boga, uświadomiłem sobie, jak bardzo wcześniej Go potrzebowałem. Wcześniej byłem złym człowiekiem. Teraz odkryłem swoje prawdziwe „ja” i czuję się odmieniony.
Pełny tekst artykułu w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta
Świadectwo Grzegorza Kasjaniuka
Nie jestem neofitą, pochodzę z katolickiej rodziny, przyjąłem sakramenty, zawsze uczęszczałem do kościoła i nigdy w słowie nie zaparłem się Boga. A jednak coś się stało, że oczy zaszły mi mgłą jak władcy Rohanu z Tolkienowskiej trylogii. Może to kwestia przysłowia opartego na Dziejach Apostolskich, że kto z kim przestaje, takim się staje. Otrzymałem wreszcie łaskę i przejrzałem. W konsekwencji z własnej woli zawierzyłem się Niepokalanemu Sercu Maryi i Przenajświętszemu Sercu Jej Syna – Jezusa Chrystusa. Pokazałem Bogu swoją dziecięcą bezradność i powiedziałem: Działaj w moim życiu!.
Już w latach 80. mocno zaangażowałem się w muzykę i cały ruch muzyczny. To była reakcja na komunę. Nie było żadnych perspektyw na przyszłość. Nie wyobrażałem sobie jakiejkolwiek kolaboracji z systemem PRL-u. Pozostawała kontestacja. Tylko muzyka dawała mi tę siłę, pokazanie rockowej pięści komunistycznemu najeźdźcy. Był to mój świat, nieskażony indoktrynacją. Identyfikowałem się z nim, nosiłem się jak metalowiec, chciałem być jak Ian Gillan, Bruce Dickinson czy Angus Young. Niezależność i swoboda. Widziałem w Jarocinie prawdziwą siłę metalowców. Była wielka. To tam oddałem się cały muzyce. Nie byłem w stanie wtedy pojąć, że oddawałem się bożkowi. Przed bramą wejściową na stadion, gdzie odbywały się koncerty, zebrało się kilkuset fanów heavy metalu. Razem mieli wejść na stadion w zwartej grupie. Miałem wpięty znaczek z nazwą zespołu TSA. Podszedł do mnie chłopak, który miał na kurtce logo satanistycznego zespołu Venom i powiedział, że nie mogę z nimi iść, bo noszę symbol zespołu hipisowskiego. Musisz wiedzieć, z kim idziesz, kim jesteś – powiedział. Wyrzuć to, bądź jednym z nas! Znaczek schowałem, choć paradoksalnie podczas wspólnego przemarszu wszyscy śpiewaliśmy fragment utworu TSA: Kto nie idzie z nami, ten przeciwko nam, kto nie idzie z nami, ten wróg. Potem na koncercie TSA fani KAT-a krzyczeli obraźliwe dla muzyków epitety, a fani TSA skandowali: Jezus Chrystus!. Choć nie akceptowałem satanistycznych zespołów typu Bathory, Mercyful Fate, Slayer czy Venom, to przestała przeszkadzać mi obecność ich logotypów i przynależność do subkultury metalowców, którzy w przewadze właśnie tej muzyki słuchali.
pełny tekst świadectwa w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta
Urodziłam się i wychowałam w rodzinie katolickiej, w której nie było przemocy ani uzależnień. Otrzymałam wszystkie sakramenty, uczęszczałam regularnie na Msze św. i – przynajmniej do pewnego czasu – regularnie praktykowałam modlitwę. Niestety, to życie chrześcijańskie było w moim domu bardzo przeciętne. Nikt z nas nie angażował się w nic ponad to, co było konieczne. Nie pamiętam również, aby na porządku dziennym było czytanie Pisma Świętego. Mama była bardziej religijna niż ojciec, który chodził do Kościoła raczej z przyzwyczajenia lub towarzysko.
„Zła religia”
Moje życie i poglądy zaczęły się zmieniać, gdy skończyłam 15 lat. W pierwszej klasie liceum poznałam kolegę, z którym szybko się zaprzyjaźniłam. Nie byłam duszą towarzystwa, miałam tak zwany trudny charakter, który objawiał się bardzo silnym indywidualizmem. Dodatkowo sytuację pogarszał fakt, że byłam jedynym dzieckiem moich rodziców, przyzwyczajonym do pozostawania w centrum uwagi. Pamiętam, że był to czas, gdy – podobnie jak większość młodzieży – wciąż popadałam w różne konflikty z rodzicami, szczególnie z tatą, który próbował wychowywać mnie według dość surowych reguł...
pełny tekst świadectwa w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta
Maj to szczególny miesiąc, który można spędzić w szczególnym mieście i uczestnicząc w szczególnym wydarzeniu: wiara i sztuka znajdujące zrozumienie, w mistycznym kręgu światła, ruchu, żywego słowa, obrazu – nade wszystko – muzyki; tej świętej, z ducha wielu kultur, narodów, obszarów cywilizacyjnych.
Międzynarodowy Festiwal Muzyki Sakralnej „Gaude Mater” to projekt o ponad dwudziestoletniej tradycji, promujący muzykę religijną – koncertową i liturgiczną. Od 1991 roku odbywa się pod patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Episkopatu Polski. Głównym organizatorem Festiwalu jest Stowarzyszenie Przyjaciół Gaude Mater.
Projekt powstał w Częstochowie i tu był z powodzeniem realizowany i rozwijany. Osiągnął ogólnokrajowe uznanie i renomę. W tym roku także słuchacze z Europy będą mieli okazję, żeby wczuć się w ten niezwykły klimat. Centralnym miejscem pozostaje jednak nadal Częstochowa.
XXIV Międzynarodowy Festiwal Muzyki Sakralnej „Gaude Mater” kontynuuje przyjętą przed laty formułę prezentacji muzyki różnych religii, w ramach dialogu kultur, ze wskazaniem na trzy największe religie monoteistyczne: Chrześcijaństwo, Judaizm i Islam. Festiwal promuje również polską muzykę sakralną: współczesną - stawiając na prawykonania oraz dawną - kultywując tradycje i najwybitniejsze osiągnięcia wielowiekowego dziedzictwa polskiej muzyki barokowej zgromadzone w archiwach OO. Paulinów na Jasnej Górze.
Autorem plakatu promującego XXIV Międzynarodowy Festiwal Muzyki Sakralnej "Gaude Mater" jest Piotr Młodożeniec (urodzony w 1956 r. w Warszawie) – grafik, malarz, rysownik, projektant, autor filmów animowanych, ilustracji książkowych i prasowych, a nawet świetlnych kompozycji neonowych. Syn Jana Młodożeńca, jednego z najwybitniejszych twórców tzw. polskiej szkoły plakatu i brat Stanisława Młodożeńca, malarza mieszkającego w USA. Piotr Młodożeniec jako jeden z pierwszych artystów w Polsce zaczął wykorzystywać w grafice technikę i język obrazu komputerowego. Wpływ na jego sztukę miał pop art i rodzący się w latach 80. neoekspresjonizm, a także twórczość dwóch grafików, mistrzów plakatu - ojca Jana Młodożeńca i prof. Henryka Tomaszewskiego.
Swoje plakaty Młodożeniec projektuje przy pomocy komputera, którego obsługę poznał jeszcze przed rozpoczęciem studiów artystycznych. Jak twierdzi sam artysta pomysł na plakat zawsze najpierw powstaje w głowie, a dopiero potem, wychodząc od śladów ręki, od kreski, opracowuje go za pomocą programów komputerowych.
Koncerty odbywają się we wnętrzach sakralnych o pięknej architekturze i salach koncertowych o dobrej akustyce. Na program Festiwalu złoży się 17 koncertów - w tym 9 w Częstochowie - i liturgia z oprawą muzyczną. Koncerty festiwalowe zabrzmią również w 7 innych miastach: Bełchatów, Bydgoszcz, Gdańsk, Katowice, Radomsko, Zabrze - i po raz pierwszy za granicą - w niemieckiej Kolonii. Ta zmiana formuły – rozprzestrzenienia festiwalowych koncertów na różne miasta Polski, a w 2014 roku również Europy, wprowadzona już przy ostatniej 23. edycji Festiwalu, sprawdziła się jako wyjątkowo skuteczna promocja marki „Gaude Mater”, dając jednocześnie możliwość uczestnictwa słuchaczom z innych miast w koncertach z udziałem wybitnych artystów z całego świata.
Tegorocznemu Festiwalowi towarzyszyć będą również dodatkowe wydarzenia:
W Festiwalu wezmą udział artyści aż z 9 krajów: Bułgarii, Francji, Gruzji, Iranu, Mongolii, Niemiec, Polski, USA i Wielkiej Brytanii. Na program Festiwalu złożą się koncerty: polskiej muzyki chóralnej, muzyki synagogalnej, muzułmańskiej, gospel, cerkiewnej, barokowej ze zbiorów jasnogórskich, jazzowej i oratoryjnej.
Program koncertu otwierającego festiwal wypełni Pasja wg św. Jana Jana Sebastiana Bacha w wykonaniu znakomitej Die Kölner Akademie w Bazylice Jasnogórskiej; koncert finałowy w Kościele Seminaryjnym w Częstochowie zaprezentuje muzykę sakralną Leszka Możdżera W czasie Festiwalu swoją premierę będą miały utwory laureatów Międzynarodowego Konkursu Kompozytorskiego „Musica Sacra”, Missa Corpus Christi Łukasza Farcinkiewicza oraz utwory z archiwum jasnogórskiego (współczesne prawykonania). Warto podkreślić, że dorobkiem Festiwalu jest ponad 250 prawykonań, w tym ponad 200 utworów polskich kompozytorów, zarejestrowanych przez Polskie Radio program 2 i wydanych na festiwalowych płytach-kronikach.
Dziś Festiwal „Gaude Mater” może się poszczycić znaczną grupą dobrze wyedukowanych odbiorców, którzy utożsamiają się z wydarzeniem i chętnie korzystają z festiwalowej oferty – mogą z dumą powiedzieć organizatorzy. I każdy, nawet najbardziej wybredny słuchacz, znajdzie tu coś dla siebie.
Dla człowieka wierzącego, wychowanego w kulturze chrześcijańskiej, muzyka może spełniać dwojaką rolę: podtrzymywać jego duchowy i kulturowy rozwój bądź kierować jego zainteresowania w przeciwną stronę. Problem ten dotyczy w szczególności ludzi młodych, którzy rozpoczynają swoje własne, przynajmniej częściowo niezależne, życie we współczesnej kulturze. Trzeba jednak przyznać, że wielu ludzi dorosłych, traktując muzykę jedynie jako niegroźne źródło rozrywki i jedną z podstaw „kultury przyjemności”, nie zdaje sobie sprawy z jej negatywnego społecznego i duchowego oddziaływania bądź je zupełnie lekceważy.
Przesłanie antychrześcijańskie można odnaleźć w niemal każdym gatunku muzyki, szczególną uwagę warto jednak zwrócić na muzykę z gatunku black metal i dark ambient, które otwarcie promują treści satanistyczne, okultystyczne lub neopogańskie (osobną grupę stanowią zespoły odwołujące się w warstwie tekstowej do ideologii narodowosocjalistycznej). Chociaż wydają się one funkcjonować wciąż na peryferiach muzyki popularnej, stają się, wbrew pozorom, coraz bardziej… pop. Świadczyć może o tym chociażby obecność w polskich mediach głównego nurtu Adama Darskiego, wokalisty grupy Behemoth, mającej na Facebooku ponad milion fanów. Darski (Nergal) wykreowany został na jednego z celebrytów i muzycznych ekspertów, zaś jego artystyczna satanistyczna działalność jest bagatelizowana nawet przez niektóre autorytety kościelne...
pełny tekst artykułu w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta
Królowie jadą przez pole - anonim, kancjonał staniątecki, 1707, wyk. Zespół muzyki dawnej Perfugium
Zetkniecie się z tajemnicą jest ogromnym wyzwaniem dla naszego intelektu. Nie rozumiemy co się dzieje i im bardziej mamry rozwinięte siły intelektualne i moralne oraz skłonność do introspekcji, tym trudniej jest nam się pogodzić z niepoznanym.
Taka historia przytrafiła się Walerianowi, który – najprawdopodobniej w III wieku po Chrystusie – pojął za żonę nadobną Cecylię, dziewicę z dostojnego rzymskiego rodu. Jednakże jego świeżo poślubiona małżonka, najpiękniejsza w całym Mieście, tak zachwycająca, że wszyscy przyjaciele zazdrościli mu szczęścia, od pierwszej chwili wydawała się odległa i niedostępna. „Tu es Felix, jesteś szczęściarzem Walerianie”, mówili druhowie, a on – syn prastarego patrycjuszowskiego rodu – wiedział że stoi wobec sytuacji, która go przerasta i której nie rozumie.
Cecylia złożyła ślub czystości uznając, że jedyną jej miłością jest Jezus. W zamian otrzymała obietnicę, że na straży jej czystości będzie stał anioł. W przeddzień ślubu doszło do chwili szczerości i prawdy. Małżeństwa nie były niepoważnymi efektami emocji i uczuć. Były na wiele lat wprzód aranżowane przez rodziny młodych. I dlatego też Cecylii nawet nie przyszło do głowy aby się tej decyzji przeciwstawiać. Musiała jedynie powiadomić o swojej decyzji przyszłego małżonka. Ten stając – jak opisano powyżej – wobec dziwnej tajemnicy nie wiedział jak zareagować i zażądał dowodu. Chciał ujrzeć anioła strzegącego jego narzeczonej. W odpowiedzi usłyszał stanowcza odmowę: „Ty nie znasz prawego Boga; dopóki nie przyjmiesz chrztu, nie będziesz go mógł ujrzeć”.
pełny tekst artykułu w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta