Mam trudność z przebaczeniem mojej matce, która mocno mnie skrzywdziła swą nadopiekuńczością. Staram się jej przebaczyć, ale nie mogę. Co mam robić?
Joanna
Ludzie zwykle słyszą Boże wezwanie do przebaczenia i podejmują decyzję: mówią w swoim sercu i wobec Boga: Przebaczam. Starają się nawet, by winowajcy wyświadczyć jakieś dobro, poświęcić mu czas, coś razem z nim zrobić. Mimo to w sercu siedzi jakaś zadra, odzywa się żal, ból, może czasem złość, gniew. Pojawia się coś, czego nie chcemy. Jest to sytuacja, w której przebaczenie dokonało się na poziomie woli, ale nie na poziomie serca. Do przebaczenia (dalej, głębiej) potrzeba szczególnej łaski Bożej.
Czasem mamy poczucie, że nasza krzywda jest tak wielka, że wszystkiego nie można puścić płazem. Chcielibyśmy, by winowajca zniknął z naszego życia, by móc o nim nie myśleć. Mamy poczucie, że należy mu się stosowna kara. Tymczasem gdy słyszymy Boże wezwanie do przebaczenia, z drżeniem wypowiadamy słowa: i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Wewnętrznie przełamać się nie możemy i mamy poczucie, że przebaczenie byłoby kłamstwem, że nie ma w nas przebaczenia. Co wtedy zrobić? Sądzę, że Pani jest w takiej sytuacji.
Przebaczenie jest łaską Boga. Trzeba jednak pamiętać, że kiedy Bóg wzywa do przebaczenia, to nie jest to ludzkie wezwanie. Kiedy Bóg do czegoś wzywa, Jego wezwaniu towarzyszy jednocześnie łaska; Jego wyciągnięta dłoń gotowa jest pomóc człowiekowi.
Kiedy krzywda jest u kogoś wyjątkowo duża i wręcz przygniata człowieka do ziemi, samo wezwanie do przebaczenia powoduje kolejny ból, następne poczucie krzywdy. W takiej sytuacji proponuję, aby powiedziała Pani Jezusowi, że nie potrafi przebaczyć, ale zgadza się, by Jezus zrobił w Pani sercu to, co On uzna za stosowne. Kiedy otworzy się Pani na zbawcze działanie Boga bez żadnych warunków, Bóg zacznie działać w sposób subtelny, a jednocześnie dający wolność.