Pracuję jako psycholog więzienny. Ostatnio pojawił się na oddziale więzień, jak się wydaje, bardzo uwikłany duchowo. Budzi on moje różnorakie obawy i pytanie: jak podnieść bezpieczeństwo duchowe (i może nie tylko) więźniów i własne w przymusowym obcowaniu z taką osobą, która zapewne nie pragnie zmiany. Obawiam się nawet, że może być w wysokim stopniu zaangażowana w zło osobowe.
Obcując z osobami zniewolonymi duchowo i parającymi się różnego rodzaju praktykami okultystycznymi, warto pamiętać o kilku rzeczach. Po pierwsze o tym, że Jezus jest Panem i zwyciężył wszelkie zło. My, jako należący do Niego, nie musimy (i nawet nie powinniśmy) żyć w lęku przed złym duchem i jego działaniem. Jesteśmy chronieni pancerzem łaski uświęcającej, obecnością w nas Ducha Świętego i wstawiennictwem świętych.
Nie mamy się czego bać. Kiedy pojawia się w sercu jakiś lęk związany z działaniem Złego, to warto sobie przypominać tę prawdę i ogłaszać w sercu lub na głos, że Jezus jest moim Panem i nie będę się lękał. Po drugie można przed spotkaniem z tego typu osobą, a także w trakcie, gdy pojawia się jakiś niepokój, modlić się słowami powszechnie znanych egzorcyzmów: „Potężna niebios Królowo”, „Święty Michale Archaniele”, „Światłem niech będzie mi Krzyż Święty”. Tego typu modlitwy „ochronne” są naszym zawierzeniem w Bożą opiekę i wstawiennictwo świętych. Po trzecie można w pomieszczeniach, gdzie przebywają tego typu osoby, w czasie modlitwy rozsypać sól egzorcyzmowaną i pokropić je wodą egzorcyzmowaną.
W ten sposób prosimy Jezusa, by chronił te pomieszczenia w szczególny sposób przed wszelkim wpływem Złego. W końcu po czwarte warto za tę osobę się modlić. Jeśli wydaje mi się, że może mi ona źle życzyć i przeklinać, to wtedy warto ją w sercu lub na głos błogosławić. Błogosławieństwo w imię Jezusa łamie wszelkie przekleństwa.