We wrześniu uczestniczyłem po raz pierwszy we Mszy Świętej z modlitwą o uzdrowienie, prowadzonej przez księdza charyzmatyka. Modlitwa „podobała mi się” aż do momentu, gdy niektórzy zaczęli padać na ziemię lub wpadać z wielkim hukiem między ławki kościoła. Mieszało się to z okrzykami ludzi opętanych. Jestem zdegustowany tamtym doświadczeniem. Znajomi tłumaczyli mi, że te upadki były spowodowane przez Ducha Świętego. Mam duże wątpliwości co do tego, czy Duch Święty może robić tyle zamieszania.
Moją odpowiedź chciałbym – dla przejrzystości – podzielić na dwie części. Najpierw wyjaśnię, czym jest spoczynek w Duchu Świętym, a następnie postaram się ukazać zasady, których powinni przestrzegać charyzmatycy, by dar ten nie gorszył. To, co Pan widział, nazywane jest „spoczynkiem w Duchu Świętym” albo „zaśnięciem w Duchu”. Istnieje też kilka innych określeń tego fenomenu, ale w Polsce przyjęło się to pierwsze. Zjawisko to jest ewidentnym znakiem działania Ducha Świętego, chociaż zdarza się (jakkolwiek niezwykle rzadko), że również zły duch może wywołać symulację „spoczynku” u osoby opętanej, by nie została uwolniona podczas egzorcyzmu. Warto też nadmienić, iż podczas dużych zgromadzeń modlitewnych zdarzają się też upadki wywołane przez samych ludzi, ale to nie zaprzecza prawdziwości całego fenomenu „spoczynku”, dość gruntownie dziś zbadanemu.
Czym więc jest spoczynek w Duchu Świętym i jak się przejawia? Najczęściej występuje w czasie nabożeństw z modlitwą uwielbienia, modlitwą wstawienniczą, przebłagalną i modlitwą o uzdrowienie, gdy wyraźnie wzywany jest Duch Święty. W czasie rekolekcji charyzmatycznych ważny moment stanowi modlitwa o „wylanie Ducha Świętego”, gdyż również tej modlitwie towarzyszy fenomen spoczynków w Duchu Świętym. Najczęściej spoczynku doświadczają osoby podczas gestu włożenia rąk, który w grupach charyzmatycznych jest praktykowany jako gest modlitewny. Spoczynku doznają również ludzie podczas wzniosłej modlitwy, błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem, po przyjęciu Pana w Komunii Świętej.
Na zewnątrz wygląda to jak omdlenie, lecz w tym przypadku ani w organizmie, ani w świadomości nie zachodzą procesy, które są obecne u mdlejących. Osoba otrzymująca łaskę „spoczynku” nie traci świadomości ani nie zmienia się jej tętno. Ludzie w tym stanie doznają odprężenia na poziomie fizycznym, psychicznym i duchowym. Oczywiście, gdy Duch Święty ogarnia człowieka swoją mocą, powoduje wewnętrzne uspokojenie i rozprężenie mięśni, efektem czego jest upadek. W czasie spoczynku ludzie doświadczają jakby dalszego wylewania i działania Ducha Świętego, doznają uzdrowienia wewnętrznego oraz wielkiej czułości Pana Boga. Niektórzy opisują ten stan jako czułe, pełne miłości i ciepła objęcie. Pomimo iż nie widzą osoby, mają wrażenie, że są wtuleni w ramiona najczulszej matki lub ojca. To doświadczenie jest traktowane jako przedsmak nieba, gdyż stanowi bezpośrednie doznanie dotknięcia Boga. Występuje w nim odczucie jedności z Bogiem i ludźmi. Po wyjściu ze „snu duchowego” ludzie na długo zachowują wewnętrzną radość i pokój, otrzymują zdolność do przebaczenia oraz pogodzenia się z innymi. Nietrudno więc zrozumieć, że ci, którzy choć raz doznali tego stanu, pragną, by Duch Święty ponownie okazał im swoją moc.
Pana list wprowadził mnie – oględnie mówiąc – w zadumę. Duch Święty jest hojny i coraz większej liczbie ludzi udziela znaków swej obecności i mocy oraz tego, że przychodzi! To wszystko dla umocnienia naszej wiary i wzmocnienia Kościoła! Nie mamy więc innego wyjścia, jak tylko przyjmować Ducha i Jego dary z wdzięcznością. I tu, niestety, jako ludzie mamy problem, gdyż ciągle mało znamy zarówno samego Ducha Świętego, jak i sposoby Jego przychodzenia. Analizując Pana negatywne doświadczenie, doszedłem do wniosku, że organizatorzy spotkań z modlitwą o uzdrowienie, gdzie występują te nadzwyczajne znaki Bożej mocy, powinni za każdym razem robić wprowadzenie dla osób, które znalazły się tam po raz pierwszy. A może powinno się nawet wręczyć każdemu nowemu uczestnikowi kartkę formatu A4 z objaśnieniami? Uczestnicy powinni się też dowiedzieć, iż Duch Święty działa rozmaicie, ale najczęściej w sposób cichy i ukryty. W przeciwnym razie niektórzy po spotkaniu mogliby wyjeżdżać z błędnym przekonaniem, że są gorsi i bardziej grzeszni, bo Duch Święty nie przyszedł do nich w sposób dostrzegalny. Ci, którzy mieli doświadczenie Bożej mocy, powinni być pokorni, gdyż to jest początek i zachęta Ducha Świętego do większego zaufania Bogu oraz większej miłości do Niego i do ludzi.
Święty Paweł dostrzegał wśród Koryntian to, że nie używali Bożych darów we właściwy sposób, bowiem ich posiadanie wbiło ich w pychę. Napisał niezwykle głęboki hymn o miłości (1 Kor 13), w którym przypomina, że jeśli zabraknie miłości, to dary, które otrzymujemy od Ducha Świętego, nie przyniosą zbawczych owoców. To jednak nie zmienia faktu, iż Apostoł zachęcał do właściwego używania Bożych darów, a nie do ich odrzucania. Również dzisiaj duchownym i świeckim potrzeba pokory umysłu, by pochodzenia darów Ducha Świętego nie przypisywać diabłu.