Chciałbym przyłączyć się do głosu ks. prof. Pawła Bortkiewicza, który na łamach portalu fronda.pl wyraził swoje zdumienie i wątpliwości związane z pochowaniem prezydenta Adamowicza w Bazylice Mariackiej.
Ks. Bortkiewcz pisze o antykatolickim postępowaniu i antykatolickich poglądach Pawła Adamowicza: "prowadził politykę nierzadko sprzeczną z katolickimi zasadami. Wystarczy przypomnieć decyzję o wspieraniu in vitro, a także złożenie podpisu pod projektem ustawy ,,Ratujmy Kobiety'' czy podpisanie Karty Różnorodności."
Czy zatem godzi się, żeby człowieka, który sprzeciwiał się nauczaniu Kościoła w ważnych moralnie kwestiach, chować w Bazylice Mariackiej? Czy zwykły pochówek na cmentarzu nie wystarczy? Jakie przesłanie ze strony Kościoła w Polsce dla katolików niesie ze sobą taki pogrzeb, takie wyróżnienie, taka "kanonizacja"? Uczucia i emocje zdominowały rozum powodując zaciemnienie umysłu. Śmierć ani jej rodzaj nie anuluje tego, jakim kto był człowiekiem i głoszenia przez niego antychrześcijańskich opinii. Jedynie nawrócenie się człowieka, choćby w ostatnim momencie życia, jak to było, na przykład, z dobrym łotrem na krzyżu ma znaczenie. O tempora, o mores!
Poza tym wszystkim Kodeks Prawa Kanonicznego, czyli najwyższe prawo w Kościele katolickim stwierdza:
Kan. 1242 - W kościołach nie należy grzebać zmarłych, chyba że chodzi o Biskupa Rzymskiego, kardynałów lub biskupów diecezjalnych, również emerytowanych, którzy powinni być chowani we własnym kościele.
Czy to prawo obowiązuje w Kościele w Polsce? Jak pastrze i czy w ogóle wytłumaczą katolikom łamanie tego kanonu?
PS. Nikogo nie nienawidzę i modlę się za duszę Pawła Adamowicza.