Na Portalu Deon.pl pojawił się tekst ks. Dariusza Piórkowskiego SJ zatytułowany: „Mleko gadające głosem teściowej”, w którym stwierdza:
„Niedawno pisałem o "psychozie religijnej", która opanowuje w wielu miejscach duszpasterstwo i kaznodziejstwo. Nadal podtrzymuję swoją tezę, że dzieje się coś niedobrego, gdy chore zainteresowanie złem i lękowe podejście do szatana, bierze górę nad Dobrą Nowiną. Oto kolejny przykład.”
- Tu relacjonuje za ks. Krzysztofem Witwickim i ks. Rufusem Pereirą historię o „kobiecie będącej pod wpływem demona. A chodziło o to, że w dniu ślubu kobieta ta wypiła podane jej przez teściową "przeklęte" mleko, które zalegało w jej żołądku i brzuchu kilkanaście lat i powodowało ból. Teściowej nie podobała się synowa i to, że zabiera jej syna. I miała ją przekląć. O. Rufus przekonuje, że po podaniu kobiecie wody święconej, "opętana" zwymiotowała "przeklęte" mleko, które nosiła w sobie kilkanaście lat.”
Przytaczane przez ks. Dariusza wydarzenie, jak i jego teologiczna refleksja wymaga bardziej wnikliwego podejścia.
Zacznijmy od ustalenia faktów:
- Dolegliwości żołądkowe pojawiły się u wspominanej w historii kobiecie od dnia jej ślubu. Kobieta także przypomina sobie, że w dniu ślubu dostała do wypicia mleko.
- Dolegliwości żołądkowe trwają kilkanaście lat. Kobieta jest badana medycznie niemal wszechstronnie i nie można było rozpoznać przyczyny tych dolegliwości, choć jednocześnie nie zanegowano, że coś jest na rzeczy.
- Rufus Pereira (ksiądz, egzorcysta, dr nauk biblijnych, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia dotyczącego posługi uwalniania) podejmuje modlitwę za ową kobietę. Dzięki tej modlitwie kobieta dostępuje uwolnienia.
- W trakcie modlitwy kobieta pije wodę święconą, a po jej wypiciu wypluwa czy wymiotuje coś, co wygląda na mleko.
To są fakty. Trudno z nimi dyskutować. Fakty tu przedstawiane wydają się wiarygodne, bo na taką wiarygodność (co do faktów) zasługują zarówno ks. Krzysztof, jak i ks. Rufus. Nie zasługują na podejrzenia o tego rodzaju kłamstwa.
Pozostaje nam jeszcze interpretacja faktów, przede wszystkim od strony teologicznej.
- Nie można mówić, że diabeł może zająć jakieś miejsce w człowieku, także w jego żołądku. Można mówić o tym, że diabeł ma możliwość oddziaływania na ciało człowieka, na jakąś część ciała. Analogicznie: mówimy o duszy ludzkiej, która wyraża swoją aktywność także poprzez ciało. Nie określamy jednak, że dusza ludzka lokuje się w jakiejś części ludzkiego ciała.
- Tam, gdzie mówimy o aktywnościach istot duchowych, ich aktywność wyraża się w decyzjach bazujących na rozumie i woli. (W sytuacji człowieka, także będziemy mówili o takich aktywnościach. Człowiek też jest istotą duchową, która posiada ciało). Tak więc, wszelkiego rodzaju zniewolenia czy opętania demoniczne, w które człowiek popada, są skutkiem decyzji woli człowieka, a szatan „który, jak lew ryczący krąży, szukając kogo by pożreć” (1P 5, 8), żadnej okazji, by nad człowiekiem zapanować, nie przepuści.
- Klątwy i złorzeczenia miały i ciągle, niestety, mają miejsce. Czasem są przejawem gniewu, zawiści ludzkiej, a tam, gdzie ta zawiść wypowiada się także przez jakieś odniesienie do złego ducha, może powodować konkretne zło drugiemu człowiekowi. To zło staje się wtedy nie jakąś ludzką mocą, ale mocą złego ducha, który w pewnym sensie „zaproszony” przejmuje władzę, najczęściej częściową, nad ciałem człowieka. Doświadcza wtedy człowiek bądź dolegliwości fizycznych wyglądających na choroby, bądź jakichś nocnych dręczeń, czy innych udręk. Do dziś także musimy mówić o działalności szamanów, czarowników, ludowych szeptuch, tych co „coś zamawiają lub odczyniają”. Wykonują oni swoistego rodzaju rytuały, w których odwołują się do jakichś mocy duchowych, by na kogoś „ściągnąć nieszczęście, cierpienie…”
- Działanie oparte na rytuałach magicznych skutecznym jest wtedy, kiedy „ofiara” nie jest w jedności z Jezusem Chrystusem. Kto trwa w jedności z Naszym Panem i Zbawicielem, ten klątw i złorzeczeń nie musi się obawiać: „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam…” (Rz 8, 31)
- Uwolnienie spod władzy złego ducha dokonuje się na drodze nawrócenia człowieka, czyli wtedy, kiedy człowiek zwraca się ku Jezusowi jako swojemu Panu i Zbawicielowi. Aby takie uwolnienie mogło nastąpić, drodze nawrócenia musi towarzyszyć modlitwa Kościoła, najczęściej w takich przypadkach modlitwa egzorcysty.
Wracając do cytowanego przypadku interpretowałbym go w następujący sposób:
Spożycie mleka należało do rytuału. Rytuał w tym wypadku okazał się skuteczny, kobieta doznawała uciążliwych dręczeń, nie dlatego, że to mleko miało taką moc, lecz że było znakiem aktu woli człowieka, który chciał drugiemu zaszkodzić i odwoływał się do siły demonów. Dalej, owa trwająca dolegliwość była nie efektem ciągle zalegającego w żołądku mleka, którego, nota bene, badania medyczne nie wykryły, ale była spowodowana zależnością – zniewoleniem przez złego ducha. Po latach cierpień, szukania pomocy medycznej, ciągle nieskutecznej, kobieta zwraca się do egzorcysty, do ks. Rufusa. Modlitwa księdza pomaga nazwać pierwszą przyczynę dolegliwości, prowadzi do powierzenia się Jezusowi Chrystusowi (każda modlitwa o uwolnienie zawiera takie elementy) i kobieta zostaje uwolniona od dolegliwości. Przy tej okazji wyplute mleko jest dodatkowym znakiem potwierdzającym pierwszą przyczynę zniewolenia (zawiść ludzka teściowej i brak właściwej więzi z Bogiem synowej).
W sformułowaniu ks. Dariusza: „Mleko gadające głosem teściowej”, czy „przeklęte mleko” jest więcej złośliwości niż precyzji teologicznej. A dalej: ks. Dariusz pisze z dozą satyry, że to niby: „moc demona i przekleństwa jest, jak się okazuje, znacznie bardziej potężniejsza, niż łaska sakramentu.” I dodaje:
„diabeł okazuje się znacznie bardziej skuteczniejszy, bo wystarczy raz wypić szklankę "przeklętego" mleka, aby pozostać pod jego wpływem przez lata.”
Księże Dariuszu, to nie diabeł jest taki mocny i nie mleko takie skuteczne, to ludzkie decyzje, ludzkie wybory sprawiają, że albo otwieramy się na działanie łaski Bożej, albo poddajemy się w niewolę złego. A konsekwencje takich wyborów trwają tak długo, jak długo człowiek trwa w swoich decyzjach.