Z Wincentym Łaszewskim, doktorem teologii i autorem Miesięcznika Egzorcysta rozmawia Juliusz Gałkowski
Wciąż mówimy o „tajemnicach” fatimskich, ale przecież znamy już treść wszystkich. Czy ta nazwa to tylko tradycja, czy wciąż na nowo możemy odkrywać słowa i znaczenie objawień Matki Boga?
To wszystko wcale nie jest takie proste. Pana pierwsza teza zdaje się brzmieć: „Kościół wyjawił już wszystkie tajemnice i wszystko jest już nam znane”. Otóż z kilku powodów to nieprawda.
Po pierwsze, jeśli mówimy o tajemnicach fatimskich, ograniczając je do zaledwie jednego objawienia (13 lipca 1917 roku), to rzeczywiście znamy chyba treść wszystkich tajemnic. Jednakże od razu pojawia się kolejne „jeśli”: jeśli były tylko trzy, a nie więcej. Bo może jest ich więcej? Przypomnę, że wokół ujawnienia trzeciej tajemnicy (przez Jana Pawła II w czerwcu 2000 roku) wybuchła burza, która raz nasilając się, raz przycichając, szumi po dziś dzień. W tym burzowym szumie słyszymy wiele argumentów, dla niektórych mających charakter wręcz dowodowy, które przekonują, że Watykan nie ujawnił całej treści tajemnicy. Może coś jest na rzeczy… Nie chcę powracać do dyskusji na ten temat, pozwolę sobie zwrócić uwagę tylko na jedną kwestię. Na logikę trzyczęściowej tajemnicy, która sugeruje istnienie czegoś jeszcze.Przeanalizujmy, w jaki sposób Matka Najświętsza przekazuje trzyczęściową tajemnicę. Objawienie rozpoczyna się od rozmowy Maryi z dziećmi, następnie z Jej dłoni tryska światło, które rzucone na ziemię, odsłania przed wizjonerami czeluście piekła. Zaczyna się wizja, którą nazywamy pierwszą częścią tajemnicy fatimskiej. Dzieci oglądają piekło. Oprócz Łucji, Franciszka i Hiacynty wizję ogląda… Matka Najświętsza. W trakcie jej trwania nikt nic nie mówi. W jednym tylko momencie Łucja wydaje okrzyk przerażenia. Gdy wizja się kończy, a dzieci oddychają z ulgą, Maryja zaczyna spokojnie wyjaśniać sens tego, co dzieci widziały i tłumaczyć, co trzeba zrobić, by do piekła nie poszły kolejne wielkie rzesze ludzi – ginące w czasach wojny, terroru, głodu, prześladowań.
Wizja piekła jest wyraźnie celowa: jej upowszechnienie ma nie dopuścić do pojawienia się sekwencji wydarzeń, których tragizm obejmie nie tylko doczesne życie milionów ludzi, ale też ich wieczność. W ramach drugiej tajemnicy Matka Najświętsza wskazuje lekarstwo dla świata: kult Jej Niepokalanego Serca.
Pyta Pan, czy znamy całość tajemnicy z Fatimy. Otóż w tym momencie dotykamy nierozwiązanej tajemnicy. Mało kto pyta, co ów kult – kult Niepokalanego Serca Maryi – znaczy, czym jest i dlaczego właśnie on. Zazwyczaj ograniczamy go do poświęcenia Rosji, niektórzy dodają słowo o nabożeństwie pierwszych sobót. Te odpowiedzi nie są właściwe! Niepokalane Serce to dla nas tajemnica, bo nie pofatygowaliśmy się, by ją odkryć. Pozostaliśmy na płaszczyźnie niezrozumiałego komunikatu.
Czy to oznacza, że tylko „przyjęliśmy do wiadomości” przekaz Matki Boga z Fatimy, ale wciąż nie przyjęliśmy go do umysłu i serca?
Uogólnienia zawsze są krzywdzące, ale pozostają prawdziwe. Rzeczywiście, Fatima pozostaje nieodkryta do końca. Dlaczego tak jest? Nie wiem, może jej „tajemnica” jest zbyt ważna – bo ma moc zmienić świat – by diabeł nie krążył wokół niej, wznosząc tumany kurzu. Jeśli nasza nieświadomość wagi tej tajemnicy jest jego sprawką, to trzeba przyznać, że skutecznie odwrócił uwagę od zasadniczego pytania związanego z tajemnicą fatimską.
Powróćmy do logiki objawiania tajemnicy fatimskiej. Ów komentarz Maryi, o którym przed chwilą rozmawialiśmy, to tzw. druga tajemnica fatimska. Nie jest ona wizją, jak pierwsza tajemnica, ale monologiem Matki Jezusa. A potem mamy znów wizję oglądaną w milczeniu – i jest to trzecia tajemnica. I oto dochodzimy do logicznego pytania: gdzie jest komentarz do tej wizji? Tym bardziej potrzebny, że wizja jest wielotorowa i strasznie trudna do zrozumienia! Przecież logiczny schemat wygląda następująco: W – K – W – (K), gdzie W to wizja, K – komentarz.Po drugiej wizji komentarza nie ma. Różnie można jego brak interpretować. Na pewno jednak nie w kierunku podważania wiarygodności Kościoła – wysuwając przypuszczenie, jakoby coś przed nami zakrył, czegoś nie ujawnił, okłamał nas…
Podsumujmy. Z jednej strony może się okazać, że tajemnica fatimska zawiera coś więcej niż to, co poznaliśmy. Że jest coś jeszcze… Jakaś czwarta tajemnica. Z drugiej strony nawet to, co już znamy, wcale nie jest nam znane! Bo nie rozumiemy w pełni tego, co chciała nam powiedzieć Matka Boża Fatimska. Bo zatrzymujemy się tylko na tym, co dla nas ciekawe: na znaku poprzedzającym drugą wojnę światową, na przepowiedni mówiącej o nawróceniu Rosji, zapowiedzi prześladowań, słowach o zwycięstwie dobra nad złem. To ostatnie to wypowiedź o Niepokalanym Sercu, ale znowu jakoś nikt nie pyta, co znaczy obecność Niepokalanego Serca w triumfie dobra. Obecność sprawcza!
Wszystko jest jeszcze bardziej skomplikowane. Bo kto powiedział, że istnieje tylko lipcowa tajemnica fatimska? Może jest ich więcej? Wiele wskazuje na to, że tak właśnie jest. Mamy na przykład sekret tzw. piątego objawienia (z czerwca 1921 roku), ujawniony dopiero w październiku 2007 roku. Nie są też znane zapiski czynione w dzienniczku (prowadzonym właśnie od czerwca 1921 roku) przez Siostrę Łucję. Zapisków tych jest wiele, bardzo wiele. Wszystkie zaś mówią o nadprzyrodzonych doświadczeniach wizjonerki. Jest wśród nich wiele tajemnic, kilka z nich nawet już znamy. Są częścią ujawnionych rozmów Maryi z Siostrą Łucją – głównie z lat 30. i 40. XX wieku.
Czy Pana zdaniem ostrzeżenia zawarte w objawieniu dotarły do świata? Czy odniosły skutek?
Jeśli słuchał Pan uważnie tego, co mówiłem przed chwilą, to zna już Pan odpowiedź. Ostrzeżenia zostały przekazane, ale one są zaledwie „warstwą tła” objawień. Istotą jest środek, który sprawi, że ostrzeżenia będą bezzasadne. Ludzie zostali ostrzeżeni po to, aby nie karmili bestii i ta nie rosła. Więcej, aby umieli podać bestii truciznę, która ją zabije.
Nie, proszę Pana, tego nie zrobiliśmy. Mija niemal sto lat od przekazania nam tego środka, a zrobiliśmy niewiele. Nadal trwają wojny, rosną prześladowania, ludzi zabijają choroby, świat dzieli się na tych, którzy wyrzucają jedzenie do śmietników i na konających z głodu.
Powie Pan, że przecież błogosławiony Jan Paweł II, za kilka tygodni święty, poświęcił świat Niepokalanemu Sercu! Ale czy ktokolwiek z nas zna ten akt i wie, co on oznacza? Nie dla Rosji, nie dla „kogoś innego”, ale dla nas. Czy ktoś ostawił sobie pytanie, jak wielka miała być skuteczność tego aktu? Czy wie, że Jan Paweł II powiedział, że poświęcenie nie może być jednorazowe?
W swojej ostatniej książce pisze Pan o tym, co „słowo z Fatimy” mówi Polakom. Czego my, konkretnie „tu i teraz”, możemy nauczyć się z fatimskich objawień?
Polska otrzymała „misję” – nie mam co do tego wątpliwości. I jestem przekonany, że właśnie my najlepiej – bo w praktyce – zrozumiemy znaczenie tajemnicy. Od nas wyjdzie światło przemiany. Jezus powiedział do Świętej Faustyny, że z Polski wyjdzie iskra, która przygotuje świat na Jego przyjście. Czy muszę dodawać, że to największa łaska, jaką można otrzymać w dziejach świata? Porównywalna do łaski ogłoszonej w Zwiastowaniu!
Tak, powtórne przyjście Jezusa jest tak samo Maryjne, jak pierwsze przyjście. Ma mieć swój początek w Niepokalanym Sercu Maryi. Znów pojawia się temat tajemnicy fatimskiej, prawda? Czy wie Pan, że Papież Polak napisał jeszcze jako biskup krakowski, iż powtórne przyjście Chrystusa będzie Jego „zrodzeniem” przez Kościół, który będzie „Maryją”? Będzie tak czysty i niepokalany, jak Matka Jezusa. To jest być może mowa o nas – o wierzącej Polsce, czyli o tej części powszechnego Kościoła, który jest nad Wisłą.
Jestem naiwny? Nie sądzę. Znam słabości polskiego Kościoła, ale zdania o misji naszej ojczyzny nie zmienię.
W Polsce nabożeństwo do Matki Bożej z Fatimy jest szalenie popularne. Na tak zwanych „fatimkach” widać tłumy. Jak dzięki tej pobożności możemy indywidualnie pogłębić nasze przeżywanie pokuty? To dzisiaj nie jest popularne słowo.
Jest to zadanie dla hierarchicznego wymiaru Kościoła, naszych duszpasterzy. Kiedy gromadzą się tłumy, jest okazja, by powiedzieć im Prawdę! Nie tylko mówić o uczuciach i sentymentach, nie tylko wzruszać, odpowiadać na oczekiwania wiernych, ale nade wszystko ukazać, że istnieje – znów cytuję błogosławionego Jana Pawła II – niepojęta i nigdy nie do końca zgłębiona tajemnica, którą musimy przyjąć z wiarą: że zbawienie wielu zależy od naszej modlitwy i naszego cierpienia.
Ale co jeszcze możemy w Polsce robić, oprócz pogłębiania wiedzy i praktykowania pobożności, wyrażającej się w modlitwie indywidualnej i udziale w nabożeństwach zbiorowych? Jaka – Pana zdaniem – powinna być nasza odpowiedź na słowa z Fatimy? Dzisiaj i tutaj.
Odpowiedź zabrzmi banalnie. Musimy się NAWRACAĆ! Musimy zacząć szukać okazji do POKUTY! Musimy PRZESTRZEGAĆ PRZYKAZAŃ – w najmniejszych szczegółach. Musimy docenić SAKRAMENTY i ADORACJĘ! Musimy robić wszystko, by RATOWAĆ LUDZI przed nieszczęściem piekła, a to oznacza zmianę perspektywy z doczesnej na wieczną.
To jest FATIMA. To jest jej zaproszenie do współpracy z Bogiem w zbawianiu ludzi i zmienianiu świata.
Dr Wincenty Łaszewski
Urodzony 1956, czwórka dzieci. Teolog, pisarz, wydawca. Aktywny członek World Apostolate of Fatima, badacz fatimskiego orędzia od ponad dwudziestu lat, wieloletni współpracownik ks. Mirosława Drozdka – Kustosza Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, jednego z największych autorytetów fatimskich w świecie. W 1989 r. obronił doktorat z antropologii mariologicznej. Autor wielu książek poświęconych Matce Najświętszej: Jej osobie, Jej misji, Jej objawieniom, także duchowości i mistyce maryjnej. Obecnie poświęca swą uwagę rozwojowi wydawnictwa FONS OMNIS, które chce zaproponować czytelnikom nową, bo Maryjną, formułę działalności wydawniczej.