Muszę przyznać, że moje podejście do zapisków Jestem bardzo w rekach Bożych była przepełnione niechęcią i podejrzliwością. Byłem bowiem z tych którzy byli zrażeni do książki samym faktem jej wydania. Dowcipy o dołączeniu do każdego egzemplarza pudełka zapałek wydawały mi się oczywiste. Tak oczywiste, jak przekonanie, że wieloletni sekretarz Karola Wojtyły, a później Jana Pawła II, nie był wiernym wykonawcą testamentu.
I oto, kończąc pierwszą (lecz z całą pewnością nie ostatnią) lekturę zapisek błogosławionego najwyższego kapłana stoję po zupełnie drugiej stronie. Przyznaję, myliłem się – a kardynał Stanisław Dziwisz miał rację decydując się na wydanie tekstu.
Od lat trudzę się nad rozmaitymi wydaniami polskich, i nie tylko, autorów tak zwanych zapisków intymnych. Tekstów, które w swej genezie są niczym innym niż tylko zapisem ciężkiej pracy jaką dokonywali autorzy starając się przełożyć swoje odczucia zaledwie, stany emocjonalne czy obrazy ukazujące się ich wyobraźni na słowa. Święty Augustyn, który w Solilokwiach ochrzcił literaturę tego typu, wielkie dzieła mistyków karmelitańskich, mała Tereska… A w Polsce Faustyna, ale także zupełnie świeccy i nie święci autorzy, jak Brzozowski, Elzenberg czy Koniński. Wymieniam tylko tych, których teksty z cała pewnością Wojtyła znał i które mogły wywierać na niego wpływ.
Literaturoznawcy od pokoleń zadają sobie pytanie: po cóż ludzie zadają sobie trud prowadzenia takich notatek? Ilu uczonych tyle odpowiedzi, ale proszę pozwolić, że udzielę także własnej, co nie znaczy że nie współbrzmiącej z innymi. Takie dzienniki mają za zadanie umocnić nas w samo-wiedzy. Krótkie urywane zapiski ukazują autorowi co już wie, co poznał, choć może nie do końca zrozumiał. To jest coś więcej niż tylko przebłysk intuicji. Wytrawni autorzy, którzy nie raz całymi godzinami starają się szlifować poszczególne zdania, tak aby nadać im stan zbliżony do ideału, w zapisach osobistych pozwalają sobie na tworzenie szkiców tak ulotnych jak nić jedwabnika, a jednocześnie szlachetnych i będących materią tworzącą wspaniałe tkaniny myśli.
Piszę to wszystko aby nikogo z czytelników Notatek Osobistych Jana Pawła II nie zmyliła pozornie chaotyczna i jakby poszarpana forma książki. To jest literatura najwyższej klasy, lecz nie w swej formie ale treści.
Dlaczego zatem mielibyśmy czytać tę książkę? Tutaj pozwolę sobie nie zgodzić się z kardynałem Dziwiszem. Ta książka nie jest potrzebna aby poznawać duchowość Karola Wojtyły – Jana Pawła. Z tego tomu nie powinniśmy się uczyć o autorze. Dzięki niej uczymy się od samego autora. A nawet więcej – zapiski prowadzą nas do tego Nauczyciela, którego nie sposób nazywać inaczej niż używając dużej litery.
To nie jest podręcznik duchowości, jeżeli już – to raczej przewodnik. Mapa prowadząca po ścieżkach, które prowadzą na górę, na której można spotkać Boga. Nikt już chyba nie ma wątpliwości, że Papież-Polak był nie tylko filozofem i teologiem ale mistykiem, człowiekiem głębokiej modlitwy. I on właśnie może nas poprowadzić bezpiecznie zarówno po turniach mistycznej ekstazy, jak i ciemnymi dolinami zwątpienia.
Warto czytać Notatki Osobiste, dlatego że są one nie tyle lekcją cudzej duchowości co pomocą w rozwoju naszej własnej.
Błogosławiony Janie Pawle, jesteś w rękach Bożych, przekaż nas w Jego ręce.