Mówiłam i pisałam w językach, których nie znam, poruszałam się z prędkością niemożliwą dla człowieka i dysponowałam siłą, która znacznie przekracza moje fizyczne możliwości. Zły działał przeze mnie - świadectwo Michaliny
Kiedy Zły po raz pierwszy dostał przystęp do mnie? Co było tym pierwszym momentem, który pozwolił mu wchodzić w moje życie i działać? Czy fakt, że moja mama walczyła z myślą o tym, czy mam przyjść na świat? Czy to, że moja babcia od chwili narodzin zanosiła mnie do różnych wiejskich „zaklinaczy uroków”. Czy to, że właśnie jej postawa podzieliła moją rodzinę na długie lata? Nie wiem.
Odkąd sięgam pamięcią, chciałam być dla kogoś ważna, chciałam być zauważona. Nie dla pochwał, po prostu pragnęłam, by ktoś mnie zwyczajnie przytulił. Ten głód miłości sprawił, że szukałam jej wszędzie tam, gdzie wydawało mi się, że mogę ją znaleźć. Długo nie wiedziałam, jak bardzo się myliłam.
Zranione dzieciństwo
Moje wspomnienia z dzieciństwa to przedziwny splot radości i beztroski oraz doświadczeń, które położyły się cieniem na moje postrzeganie świata. Dużo zranień ze strony rówieśników, którzy nie akceptowali mnie ani mojego wyglądu; doświadczenie wykorzystywania seksualnego; nieustanna tęsknota za tatą, który pracował z dala od domu. To wszystko sprawiało, że czułam się coraz gorzej sama ze sobą, a jednocześnie zaczęłam szukać czegoś więcej. Już w szkole podstawowej często bywałam u koleżanki, której mama wspierała nas w wywoływaniu duchów, pierwszych wróżbach, szukaniu przyszłości w horoskopach, sennikach oraz przywoływaniu opieki „duchów przewodników”. To ciekawiło i wciągało, dawało poczucie kontrolowania swego życia, które stawało się coraz bardziej barwne. Już wtedy zaczęłam słuchać muzyki, w której w bezpośredni sposób przywoływane były złe duchy. Babcia zabierała mnie do różnych „uzdrowicieli” oraz „z ciekawości” na spotkania Świadków Jehowy. Nie widziałam w tym wszystkim nic niepokojącego. Z drugiej strony coraz bardziej czułam, że nikt nie wie, co się ze mną tak naprawdę dzieje, kim naprawdę jestem. Że oddalam się od rodziny, rówieśników, że coraz bardziej gubię swą tożsamość...