Zgłosiła się do mnie Pani Marlena, mężatka, matka czworga dzieci, która od dwóch lat prowadziła podwójne życie – miała romans z żonatym mężczyzną. Jednocześnie w domu funkcjonowała jak dobra katoliczka, matka modląca się codziennie z dziećmi. Zgłosiła się do mnie, ponieważ mąż odkrył jej romans, a spowiednik skierował ją do egzorcysty.
W rozmowie okazało się, że zafascynowana tym mężczyzną posunęła się do tego, że zawarła pakt z szatanem, żeby tylko nie stracić „ukochanego”. Od tej pory uzyskała taką moc, która sprawiła, że emocjonalnie zawładnęła owym mężczyzną. Ją natomiast zaczęło „ciągnąć” do różnych form okultyzmu. Więź z partnerem zerwała wtedy, kiedy mąż odkrył jej romans.
Rozeznanie
Poprosiłem ją o to, by do czasu modlitwy spisała sobie wszystkie praktyki okultystyczne, w które weszła w ciągu całego swojego życia, a nie tylko od momentu paktu. Niestety, do modlitwy za p. Marlenę nie doszło, ponieważ mąż jej zażądał prawa swojej obecności na modlitwie, a ja nie chciałem się na to zgodzić.
Ponownie przyszła po pewnym czasie. Na tę rozmowę poprosiłem także psychologa. Wspólnie zdecydowaliśmy, że pomoc p. Marlenie rozpocznie się od psychoterapii, by pomóc jej w wyciszeniu emocji i żeby w modlitwie mogła uczestniczyć nie z motywów lękowych, ale w oparciu o jej wolną decyzję. Pomoc psychologiczna trwała ponad pół roku.
Na pierwszej modlitwie już przez nas prowadzonej udało się określić (także w oparciu o chryzmat proroctwa i poznania), że Marlena w dzieciństwie doznała wielu zranień: Od poczęcia była dzieckiem niechcianym. Odrzucenia doznawała także od rodzeństwa i od rówieśników w szkole. Pod jęliśmy modlitwę o doświadczenie miłości Pana Boga – że jest Ktoś, Komu na niej zależy. Choć była odrzucana przez najbliższych, Bóg jej nie odrzuca, a wprost przeciwnie – „wyciąga do niej ręce”.
Teraz mogliśmy poprowadzić ją do zatrzymania się przed Bogiem „twarzą w Twarz” z tym wszystkim, co złego zrobiła w swoim życiu. Wiedziała już, że nie staje przed Bogiem – Sędzią, ale przed Miłosiernym Ojcem. Do tej modlitwy miała się odpowiednio przygotować. Przyszła na nią ze zrobionym „Rachunkiem Sumienia” z grzechów przeciwko Pierwszemu Przykazaniu Bożemu. Było tego dużo: rodzina jej była na różny sposób uzależniona od złego ducha, to znaczy, że ona sama rosła w klimacie okultyzmu. Można powiedzieć, że okultyzm „wyssała z mlekiem matki” – zabobony w rodzinie były klimatem, w którym i ona wzrastała. Sama korzystała z wróżb, takich jak hiromancja czy astrologia. Korzystała z usług czarownicy, pochłaniała ją lektura „Wróżki”. Z niekonwencjonalnych metod „leczenia” korzystała z bioenergoterapii i homeopatii. Praktykowała medytacje oparte na wierzeniach Wschodu. Najpoważniejszym jej wykroczeniem, powodującym najbardziej niszczące skutki, był pakt zawarty ze złym duchem w tym celu, aby związać ze sobą kochanka. Miały miejsce w jej życiu także złorzeczenia.
Podjęliśmy duży egzorcyzm. Trudności były na etapie odrzeczenia się złego ducha, ale szczęśliwie „poszło”. Dalej modlitwa przebiegała spokojnie. To rzadko się zdarza, by po zawartym pakcie modlitwa była tak spokojna. Na czas do następnego naszego spotkania wręczyliśmy jej modlitwę – akt oddania siebie, swojego życia Jezusowi Chrystusowi, naszemu Panu i Zbawicielowi. Niestety tę modlitwę zlekceważyła, nie kontynuowała jej w ciągu miesiąca, dlatego na kolejnym spotkaniu, gdy przyznała się do tego zaniedbania, zdecydowaliśmy się odesłać ją do domu z zaleceniem zgłoszenia się po miesiącu, ale pod warunkiem, że przez ten czas podejmie zalecaną modlitwę. Gdy wyszła od nas, chwyciliśmy za różańce i podjęliśmy za nią modlitwę.