„Wróć, synu, wróć!” – woła Ojciec nieustannie i poprzez ufność prowadzi nawet największych buntowników do żalu za grzechy, nawrócenia oraz posłuszeństwa Jego woli w każdej sytuacji.
Taki zwrot nie dokonuje się automatycznie, po upadku w grzech. Trzeba niekiedy długiej serii błędów (cena wolności!), by wreszcie zrozumieć, o co w tym życiu chodzi i wyciągnąć ręce do Boga. On z nieskończoną miłością odnajduje zagubioną owcę i przywraca rodzinie.
Wybór ze wstydu
„Kiedy życie wymykało się spod kontroli, wszystko, czego się dotykałam, rozpadało się, nic mi nie wychodziło. To wpędzało mnie w obłęd; gniew, złość i gorycz towarzyszyły mi każdego dnia. Nienawidziłam nocy, źle spałam. Emocje brały górę nade mną: smutek, gorycz i bezsens. Mama doradzała wizytę u psychiatry. Świat daje nam rozwiązania; wystarczy wziąć tabletkę i uśpić w sobie gniew, złość, może i demona, przeżywać życie nierealnie. Nie zdecydowałam się, wstyd był silniejszy. Zawsze chciałam uchodzić za osobę silną.
Ktoś jednak musiał mi pomóc. Wymyśliłam sobie, że to może być Bóg. Nigdy przedtem nie prosiłam Boga o pomoc. Dla mnie relacja z Nim była tylko suchym faktem, moja wiara była martwa, ale zdecydowałam się, żeby nie pójść do psychiatry. Nie było w tym nawrócenia, wybrałam tę drogę ze wstydu. Ze swej strony obiecałam, że w zamian będę uczestniczyć w piątkowej mszy świętej. I tak zrobiłam”.
Biznes – nowa „gwiazda przewodnia” – nic nie dzieje się bez interesu. To kupieckie myślenie przenosimy na sprawy wiary: żeby coś dostać od Boga, trzeba Mu coś dać (niemal Go przekupić). Nie mamy potwierdzenia przyjęcia umowy przez Pana Boga, ale zakładamy je: „Przecież ja się umówiłem!”. Można szukać Boga… w zły sposób.
„To moje chodzenie trwało ponad rok. Niewiele się zmieniło. Dziś oceniam, że niewiele światła dochodziło do mnie. Nawet nie oczekiwałam zmiany mnie samej, czekałam na cud, że inni zmienią się pod wpływem mojej modlitwy, ja nic sobie nie wyrzucałam, ale otoczeniu obok mnie bardzo wiele. Na tej drodze byłam przegrana”. To kolejne błędy w naszej „dyplomacji” z Bogiem: oczekiwanie cudu za tak małą cenę! W dodatku cudem miała być przemiana świata, który nas otacza, bo sobie nic nie zarzucamy. Sam fakt zwrócenia się do Boga zostaje jednak przez Niego doceniony. Dobry Pasterz może już zacząć naprowadzać zagubioną owcę na właściwą drogę. Na tę chwilę Bóg „schował” miły prezent: rolę Matki Bożej w rodzinie, rolę najlepszej Wychowawczyni.