Zawsze wierzyłam w Boga, ale kilkanaście lat temu zbuntowałam się przeciw Niemu. Powodem mojego buntu były doświadczenia, jakie za sobą miałam. W domu rodzinnym źle się działo. Ojciec stosował wobec mnie przemoc, byłam przez niego poniżana i bita. Czarę goryczy przelał gwałt, dokonany na mnie przez pewnego mężczyznę
Wyrzucałam Bogu, dlaczego to mnie spotkało, dlaczego do tego dopuścił… Ubliżałam też Mu, a nawet nazwałam Go sadystą. Bardzo szybko przestałam chodzić do kościoła. Po niedługim czasie uciekłam z domu. Żyłam po kolei z kilkoma mężczyznami. Jednak moje związki z nimi nie były trwałe i szybko się rozpadały.
Od wróżki do spowiedzi
Jednego razu spotkałam wróżkę – i od niej nauczyłam się wróżyć. Zafascynowało mnie to. Nie wiem czemu, ale jakiś czas temu poczułam silną potrzebę wyspowiadania się. Bałam się pójść do spowiedzi i wyznać swoje grzechy. Podeszłam jednak do konfesjonału. Co więcej, postanowiłam wrócić do Kościoła. Jednak po powrocie do Kościoła nie potrafiłam się modlić. Po prostu zapomniałam wszystkie modlitwy z dzieciństwa.
Od czasu, kiedy zaczęłam przyjmować komunię świętą, zaczęłam też mieć myśli bluźniercze. Gdy klęczałam na modlitwie albo w kościele, przychodziły mi do głowy straszne rzeczy. Niedawno, kiedy klęczałam przed krzyżem przed przyjęciem komunii świętej, usłyszałam słowa bluźnierstwa wobec Chrystusa. Pojawiły się też trudności ze spaniem, straciłam pracę. Teraz nic mi nie wychodzi. Jestem bezradna jak dziecko.
Bardzo dotknęło mnie zdanie mojego ostatniego chłopaka: „Całe twoje życie jest przekleństwem”. On nie znał mojego życia. Długo zastanawiałam się, dlaczego to powiedział. Sądzę, że te słowa padły z jakiegoś natchnienia. Zaczęłam zastanawiać się nad moim życiem. To był dla mnie wstrząs. Z czasem pojawiły się myśli pełne nienawiści do ludzi, których spotykam. Coś mi mówiło, abym wyrządziła tym ludziom krzywdę. W myślach zaczęłam też obrzucać najbliższe mi osoby wyzwiskami.