Byłem przekonany, że oddając całe życie Bogu przez ręce Maryi, będę mógł prowadzić wspaniałą ewangelizację na sali treningowej, wśród chłopaków, którzy sami nigdy nie poszliby do kościoła. Ale im dłużej o tym myślałem, ciągle trenując, tym bardziej zacząłem odczuwać jakiś dziwny niepokój i napięcie. Uświadomiłem sobie zdumiewającą rzecz...
Wszystko stało się w Medjugorie. Pojechałem tam z grupą przyjaciół. Nie byłem jeszcze wtedy księdzem, ale uczyłem religii, a jednocześnie byłem trenerem karate. Moja rodzina jest bardzo wierząca i religijna, a ja nigdy nie zrezygnowałem z fundamentu, jaki stanowi katolicyzm. Bardzo ważne dla mnie było szukanie prawdziwego doświadczenia duchowego, więc zacząłem uczestniczyć w seminariach Odnowy w Duchu Świętym. Ksiądz, który je prowadził, zorganizował właśnie ten wyjazd do Medjugorie, w którym uczestniczyłem. Tam przeżyłem wielki wstrząs duchowy – na tyle silny, że zakwestionował 15 lat doświadczeń, będących połączeniem chrześcijaństwa i duchowości zen.