Z dr. inż. Antonim Ziębą prezesem Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka rozmawia Dorota Mazur
Związany jest Pan od bardzo dawna z obroną życia. Co spowodowało, że Pan – jako ścisły umysł – postanowił pójść za sercem i bronić prawa do życia nienarodzonych?
Wszystko zaczęło się 34 lata temu. Zaraz po pierwszej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski w 1979 roku wyjechałem do Wiednia na praktykę inżynierską. W gablocie parafialnej jednego z tamtejszych kościołów zobaczyłem plakat ze zwłokami dzieci zabitych w wyniku tzw. późnych aborcji, czyli dokonanych w 5.-6. miesiącu ciąży. Te zwłoki były umieszczone w folii na śmieci. Był to wówczas dla mnie bardzo wielki wstrząs, a obraz ten pozostaje ciągle w mojej w pamięci.
Po powrocie do Krakowa zastałem na moim biurku broszurę autorstwa ks. Dzięgiela, wydaną w drugim obiegu (nielegalnym). Do dziś nie wiem, kto zostawił ją na moim biurku, jednak dane w niej zawarte były przerażające. Podano, że w ciągu roku w Polsce dokonuje się około 1 mln aborcji. A to był koniec lat 70. Były to wiarygodne dane, ponieważ takie same liczby przytaczał Episkopat Polski w memoriałach pisanych do rządu PRL...