Mam 30 lat i jestem szczęśliwie zdrowiejącym seksoholikiem. Chcę podzielić się świadectwem wychodzenia z tej strasznej choroby, która nieomal doprowadziła mnie do śmierci. Jest to choroba nieuleczalna, postępująca i śmiertelna. Dorastałem w normalnym, kochającym się domu z kilkorgiem rodzeństwa. Dzieciństwo wspominam jako bardzo pogodny i dobry czas. Nie pamiętam żadnych traum, molestowania, wykorzystywania czy czegoś w tym rodzaju, co mogłoby wpłynąć na moje późniejsze losy.
Wielokrotnie podczas trwania choroby zastanawiałem się nad tym, co takiego przydarzyło mi się w dzieciństwie, że stałem się osobą uzależnioną od żądzy seksualnej. Nie znalazłem odpowiedzi, wolę wiedzieć jak z tego wyjść. Tak jak w przypadku alkoholizmu, często nie potrafimy powiedzieć, dlaczego jedna osoba może pić alkohol często i w dużych ilościach i nie staje się alkoholikiem, a inna nie wiadomo kiedy się uzależnia. Podobnie jest z żądzą seksualną. Znam ludzi, którym zdarzało się oglądać pornografię, masturbować się czy fantazjować, a jednak nie stawali się seksoholikami, nie rozbijało to ich życia, nie opuszczali z tego powodu wykładów czy też nie musieli okłamywać całego otoczenia.
Do 12. roku życia nie działo się nic, co mogłoby w jakiś sposób zwiastować to uzależnienie. Jednak właśnie w szóstej klasie szkoły podstawowej odkryłem masturbację poprzez dowcip opowiedziany przez kolegę w klasie. Masturbowałem się kilka razy dziennie, czemu towarzyszyły bardzo rozbudowane fantazje. Stało się to moją obsesją.