sklep
jtemplate.ru - free extensions for joomla
jtemplate.ru - free extensions for joomla

Recepta Jogina - odlot Maharishiego

niedziela, 03 marzec 2013 20:31

Wydawać by się mogło, że te propozycje, pozostające w jawnym konflikcie ze zdrowym rozsądkiem, znajdą się tam, gdzie ich miejsce: wśród literackich utopii. Tymczasem stało się inaczej – idee głoszone przez Maharishiego zaczęto realizować w różnych sferach życia. I nie da się tego wyjaśnić wyłącznie skutecznością przekazu, za pomocą którego Maharishi promował TM. Twierdził, że jest ona: prostą, naturalną techniką uzyskiwania głębokiego odpoczynku i kontaktu z wewnętrznym źródłem kreatywności, energii i inteligencji, eliminowania stresu i promowania zdrowia oraz osiągania wewnętrznego szczęścia, które wzbogaca nasze codzienne życie. Nie wymaga wysiłku, koncentracji, zmiany stylu życia ani żadnych szczególnych umiejętności czy nawet wiary w jej skuteczność. Wystarczy regularnie medytować, by uzyskać efekty.

 

Niezwykła kariera Maharishiego zaczęła się w latach 60. XX wieku, czyli w szczytowym okresie rewolucji kontrkulturowej. W książce „Nauka o bycie a sztuka życia” wskazał efekty, jakie musi przynieść praktykowanie TM. Oto niektóre z nich:

■ Budowanie idealnych wiosek i miast na podstawie nauki Maharishiego o budownictwie zgodnym z Prawem Naturalnym. Ma to doprowadzić do stworzenia pięknego i zdrowego środowiska, wolnego od zanieczyszczeń, hałasu i stresów. Wtedy każdy będzie mógł powiedzieć: Teraz żyję w Niebie.

 

 

pełny tekst artykułu w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta

 

 

 

New Age - duchowy odkurzacz

wtorek, 04 wrzesień 2012 19:13
Dział: Wojna światów

Gregory Bateson w pracy „Umysł i przyroda” pisał: Nie przypadkiem Kościół rzymskokatolicki rezygnuje z użycia łaciny w tym samym czasie, kiedy dorastające pokolenie uczy się śpiewać w sanskrycie. Bateson trafił swoją uwagą w samo sedno problemu, jaki ma chrześcijaństwo i Kościół z New Age. Na praktyki i teorie New Age pracowały od początku różne grupy i wspólnoty ludzkie, tylko pozornie nie wiedząc o swoim istnieniu. Kierowała nimi fascynacja mistyczną i ezoteryczną doktryną dalekich Indii i orientu. Zaowocowało to dziś orientalizacją i dechrystianizacją zachodniej sztuki, kultury, psychologii, filozofii i religii. Zjawisko przybrało charakter globalny. Dotarło również do Polski. Dlatego w gąszczu terminologii, obietnic i szyfrów Nowej Ery warto wiedzieć, kto jest kim, skąd przyszedł i czym się zajmuje.

 

 

pełny tekst artykułu w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta

 

 

Kurs cudów

sobota, 03 sierpień 2013 20:25
Dział: Wojna światów
Czy ktoś słyszał może o „Biblii XXI wieku”? Tak w pewnych środowiskach New Age nazywana jest księga pt. „Kurs Cudów”. Ma ona jakoby służyć „psychoterapii duchowej”. Zawiera 365 lekcji (po jednej na każdy dzień roku), a ich celem jest zmiana myślenia i powrót do szeroko rozumianej miłości…

 

 

Zastanawiające jest, dlaczego pewne neopogańskie czy też satanistyczne grupy nazywają swe księgi Biblią. Tym bardziej że prezentowane w nich treści są przeciwieństwem Prawdy Objawionej, zawartej w Piśmie Świętym. Chodzi jedynie o zwykły marketing, czy też o sztuczne dodanie im jakiegoś wyższego autorytetu? A może o wszystko po trochu?

 

 

pełny tekst artykułu w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta

 

 

Zamieszanie wokół Medycyny naturalnej

czwartek, 02 maj 2013 14:21
Dział: Drogowskazy
Niektórzy moi znajomi korzystają z usług bioenergoterapeutów i medycyny niekonwencjonalnej. Przecież jeśli korzystają z sił natury, to chyba nie powinno to szkodzić?  Kościół  odnosi się z dystansem do tych spraw, a niektórzy księża mocno to krytykują. Jeśli faktycznie jest w tym coś złego, to jak rozeznać, czy powinnam korzystać z danego gabinetu lub danej terapii?

 

Panuje ogromne zamieszanie wokół medycyny naturalnej (czasami nazywanej też alternatywną, niekonwencjonalną lub holistyczną). Wynika ono z faktu, że nazywa się tymi terminami zarówno wszelkiego rodzaju wartościowe terapie z wykorzystaniem ziół, okładów, inhalacji, różnego rodzaju diet itp., jak i przeróżne pseudonaukowe praktyki, z których część jest niebezpieczna pod względem duchowym. Te pierwsze, które korzystają faktycznie ze zwyczajnych właściwości natury, są weryfikowalne naukowo. Natomiast te drugie, choć mówią też o „naturze”, to jednak opierając się na filozofiach Wschodu, łączą ją z elementami duchowymi. Często podkreślają one, że źródło zdrowia tkwi w nas samych i jest czymś, co możemy osiągnąć, gdy jesteśmy w kontakcie z naszą wewnętrzną energią lub też energiami płynącymi z kosmosu. Wszystkie te niekonwencjonalne metody leczenia są nieweryfikowalne naukowo. Ich rzekoma skuteczność opiera się bowiem zwykle na efekcie placebo, a wszelkie rzetelne badania akademickie wykazują ich całkowitą nieskuteczność. 

 

Prostą „metodą” rozeznania, czy jako chrześcijanin powinienem korzystać z pomocy danego człowieka, jest  sprawdzenie, czy w jego „ofercie” znajdują się jakieś „podejrzane” zabiegi. Jeśli jest mowa o bioenergoterapii, aurze, kanałach energetycznych (meridianach), homeopatii, radiestezji, jodze, metodzie Reiki, Feng shui, biopolu, akupunkturze lub akupresurze, to najlepiej omijać takie gabinety i takich „specjalistów” z daleka.

 

Podejrzane powinno być też stosowanie pseudonaukowych metod leczenia, takich jak biorezonans (podłączanie pacjenta do dwóch elektrod i rozpoznawanie chorób oraz „leczenie” za pomocą pola elektromagnetycznego, które ma wykrywać niewłaściwy „rezonans” komórek), refleksologia, nazywana też terapią „zonową” (uciskanie odpowiednich miejsc na stopach w przekonaniu, że można w ten sposób poprawić funkcjonowanie wszystkich zaburzonych funkcji organizmu), irydologia (rozpoznawanie wszelkiego rodzaju chorób na podstawie tęczówki oka), chirurgia fantomowa (leczenie za pomocą energii „wytworzonej” przez myśli) czy terapia kwiatowa Bacha („leczenie” duchowych źródeł chorób przez energie kwiatów). 

 

Wspaniałym kompendium wszystkich tych „podejrzanych” metod leczniczych jest dokument Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego  „Jezus Chrystus Dawca wody żywej. Chrześcijańska refleksja na temat New Age”.  Można tam znaleźć obszerny wykaz tego typu praktyk wraz z ich opisem. Trudnością w rozeznaniu może być jednak to, że wiele osób zajmujących się tego rodzaju niebezpiecznymi zabiegami równocześnie deklaruje się jako osoby głęboko wierzące w Boga. Wielu bioenergoterapeutów ma w swoich gabinetach figurki Jezusa, Maryi czy świętych. Spotkałem się nawet z tym, że jeden z nich postawił przy swoim domu kaplicę. Wszystko po to, by uwiarygodnić się w oczach ludzi. Dlatego zewnętrzne praktyki pobożnościowe nie mogą stanowić jedynego kryterium rozeznania. Należy sprawdzić, czy stosowane przez danego człowieka metody nie są zakorzenione w duchowości New Age.

 

 

 

Newage'owski różaniec

środa, 01 styczeń 2014 00:00
Dział: Drogowskazy
Widziałem w internecie filmik na temat „masońskich różańców”. Autor tej prezentacji twierdzi, że plastikowe różańce, które można kupić w wielu sanktuariach na świecie, mają satanistyczną symbolikę. Sam mam takie różańce w domu. Czy powinienem je spalić?

 

Do mnie również dotarł ten film. Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na Pańskie pytanie. Z jednej strony faktem jest, że istnieją „różańce” z satanistycznymi znakami – odwróconymi krzyżami, pentagramami itp. Są one wykorzystywane przez różnego rodzaju okultystów i satanistów, więc na pewno nie powinno się takich przedmiotów trzymać w domu. Jeśli posiadamy taką „biżuterię”, to najlepiej ją zniszczyć lub wyrzucić.

 

Jednak różańce prezentowane w filmie jako „masońskie” i „newage’owe” według mnie nie mają takich jednoznacznych symboli. Przyjrzyjmy się poszczególnym tezom postawionym przez autora. 

 

Pierwszym zarzutem przeciwko tego rodzaju różańcom jest obecność na wszystkich krańcach krzyża pięciokątów. Autor tej prezentacji jednoznacznie (i bez żadnej argumentacji) identyfikuje je z wnętrzem pentagramu. Jest to według mnie bardzo „wymuszona” interpretacja. Dlaczego każdy pięciokąt ma kojarzyć mi się z pentagramem? Mógłbym wskazać dziesiątki przedmiotów o podobnych kształtach. Podobnie rzecz się ma z symbolem słońca wpisanym w owe pięciokąty. Autor filmiku jednoznacznie kojarzy go z alchemią i ruchem New Age. Uważam, że jest to niewłaściwa interpretacja, bowiem światłością wielokrotnie nazywał siebie sam Jezus. Przykładem mogą być choćby te Jego słowa: Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata (J 9, 5). Szczególnie św. Jan, zarówno w swojej Ewangelii, jak i w listach, często posługiwał się tego typu symboliką. Co więcej, w Ewangelii św. Łukasza możemy znaleźć proroctwa Zachariasza, który wprost nazywa Jezusa słońcem: A i ty, dziecię, prorokiem Najwyższego zwać się będziesz, bo pójdziesz przed Panem, torując Mu drogi; Jego ludowi dasz poznać zbawienie przez odpuszczenie mu grzechów, dzięki litości serdecznej Boga naszego. Przez nią z wysoka Wschodzące Słońce nas nawiedzi, by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki zwrócić na drogę pokoju (Łk 1, 76-79). Opierając się na tym fragmencie, św. Bernardyn ze Sieny na początku XV w. stworzył popularny do dziś symbol IHS otoczony słońcem. Ten chrystogram jest skrótem imienia Jezusa, ale również może być interpretowany jako skrót wyrażenia Jezus Chrystus Zbawiciel. Zarówno więc Ewangelia, jak i symbolika chrześcijańska dobrze znają połączenie Jezusa ze światłem słońca lub samym słońcem. Bardzo czytelnym argumentem jest tu również fakt, że większość monstrancji ma kształt słońca z promieniami rozchodzącymi się od Najświętszego Sakramentu.

 

Prawdą jest, że ruchy okultystyczne też korzystają z symboliki słońca. Nie znaczy to jednak, że powinno być ono traktowane jako znak z gruntu niechrześcijański lub antychrześcijański. Wszystko zależy od kontekstu użycia tego symbolu. Umieszczenie go na krzyżu wydaje się sugerować interpretację chrześcijańską – Jezus jest światłem świata. Kolejnym zarzutem przeciw tego typu różańcom jest brak napisu INRI, pochodzącego od łacińskich słów: Iesus Nazarenus Rex Iudaeorum – Jezus Nazarejczyk Król Żydowski. Ten zarzut też jest bardzo słaby. Zwyczaj umieszczania akronimu INRI był popularny w historii sztuki chrześcijańskiej, ale nigdy nie był „obowiązkiem”; można znaleźć wiele krzyży, które mają titulus bez omawianego napisu. 

 

Następnie autor filmiku sugeruje, że krzyż Jezusa oplata „coś jakby wąż”, który miałby mieć paszczę przy głowie Chrystusa. Po pierwsze, ta „paszcza” w żaden sposób paszczy nie przypomina i potrzeba ogromnej wyobraźni, by ją tam dostrzec. Po drugie, ten sam motyw, który autor uznał za paszczę diabła, jest po drugiej stronie krzyża, i to skierowany w odwrotnym kierunku. Po trzecie, krzyż często w historii chrześcijaństwa był ukazywany w konwencji kwitnącego drzewa – rodzącego nowe życie lub nawiązującego do proroctwa o różdżce z pnia Jessego. Tego typu krzyże były oplecione gałęziami lub winoroślą. Ta „paszcza” i „to coś” oplatające krzyż wydają mi się właśnie owym motywem roślinnym. Za tą interpretacją przemawiałoby również umieszczenie tego motywu również po drugiej stronie krzyża.

 

Co prawda istnieje też wyobrażenie krzyża oplecionego przez węża, ale występuje ono rzadko. Ten motyw nawiązuje do miedzianego węża, którego Bóg kazał zrobić Izraelitom w czasie podróży po pustyni i umieścić na wysokim palu. Jednak nawet on nie ma konotacji masońskich. Wydaje mi się zatem – podsumowując – że omawiane różańce nie mają masońskiego czy newage’owego podłoża. Symbole, które na nich się znajdują, są używane w chrześcijańskiej sztuce. Prawdą jest, że tego typu plastikowe różańce nie są „dziełami sztuki”, ale widzenie w nich demonicznego narzędzia to nadinterpretacja.

 

Niestety, takie „demonizowanie” rzeczywistości odwraca uwagę od Jezusa Zmartwychwstałego. Zauważyłem, że wspomniany filmik wzbudził wiele niepokoju. Niektórzy wierzący zaczęli się nawet zastanawiać, czy ich dotychczasowa modlitwa na tym różańcu była godna. Zamiast skupić się na naszym Panu, choćby właśnie przez modlitwę różańcową, zaczynamy koncentrować się na szukaniu zagrożeń duchowych. Dobrze byłoby więc unikać propagowania treści o tego typu „zagrożeniach”. Jedyną rzeczą, która faktycznie wzbudziła moje obawy, były pokazane przez autora filmiku „różańce” z „głowami diabła” zamiast słońc. Osobiście nie spotkałem się z takimi „różańcami”. Jednak w tym wypadku całkowicie zgadzam się z opinią, że jest to bardzo niepokojące. Wprawdzie te „głowy diabła” są mało czytelne i nie da się jednoznacznie stwierdzić, że na pewno zamierzeniem autora było przedstawienie demonicznych postaci, ale faktem jest, że budzą one skojarzenia satanistyczne. Żadnego rodzaju „głowy z rogami” nie powinny się znaleźć na różańcu. Dlatego tego typu przedmioty radziłbym dla spokoju swojego sumienia po prostu spalić.

 

 

  • Dobrzy ksieża
    Dobrzy ksieża Dzisiaj o księżach nie mówi się i nie pisze dobrze.…
Muzeum
Czatka

Najnowsze artykuły

  • Wobec Boga bezsilny
    Wobec Boga bezsilny Święci, którzy doświadczyli spotkania z Szatanem, podkreślają jego niebywałą okropność – opisują…
  • Chronos i Kairos
    Chronos i Kairos W jednej z najlepszych książek opisujących zjawisko czasu podano doskonałą definicję: „czas…
  • Wigilia - homilia papieska
    Wigilia - homilia papieska 1. „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką” (Iz 9,1). To proroctwo…
  • Tak jak pasterze...
    Tak jak pasterze... Homilia wygłoszona przez Jana Pawła II podczas pasterki 2001 roku. «Populus, qui…

Szukaj...