Fizyk, pracował naukowo w Instytucie Maxa Plancka w Niemczech oraz instytucie badawczym SINTEF w Norwegii. Interesuje się metodologią i filozofią nauki oraz relacją między wiarą a nauką.
Tutaj napotykamy dużą trudność. „Gender” jest pojęciem obcym, niejednoznacznym. Oznacza uznanie prymatu płci kulturowej i społecznej nad płcią biologiczną. To ma swoje konsekwencje antropologiczne.
Nie wykluczam, ale też nie wiem, co to jest. Czym jest płeć w aspekcie kulturowym? Czym w aspekcie klimatycznym albo środowiskowym? Mówiąc, że istnieje płeć w aspekcie środowiskowym, kulturowym czy klimatycznym, rozumiem pod tym pojęciem wpływ tych czynników na stałą strukturę płci. A więc np. w związku z obyczajami, kulturą czy środowiskiem może być przyspieszona inicjacja pożycia seksualnego w niektórych kulturach, a nawet regionach geograficznych Polski. Mówi się, że ta inicjacja seksualna następuje szybciej na południu niż na północy. Na pewno występuje szybciej u Egipcjan niż u Eskimosów. Ale to jest wpływ czynników zewnętrznych na płeć, która jako taka ma charakter stały. Natomiast gender formując pojęcie płci kulturowej, traktuje ją jako pewną rzeczywistość normatywną, ważniejszą niż konstytutywna dla człowieka płeć biologiczna...
całość wywiadu w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta
Terminy „racjonalizm”, „racjonalista” (jak to jest np. w przypadku ateistycznego portalu racjonalista. pl) ateiści próbują, i częściowo im się to udało, zawłaszczyć i zdeformować. Chcą wmówić, że bycie ateistą to bycie człowiekiem nauki i rozumu, a posługiwanie się rozumem wyklucza wiarę i praktyki religijne. Ponadto niektórzy wierzący, niezorientowani w tematyce, mogą nabawić się kompleksów bycia ciemnogrodem, „średniowieczem”, dogmatykiem, jednym słowem bycia gorszym, bo nienaukowym i nieracjonalnym. Terminy „racjonalizm” i „racjonalista” trzeba więc odwojować i przywrócić im właściwy sens i kontekst. To właśnie ludzie wierzący w istnienie Boga powinni z dumą i podniesioną głową oznajmiać, że są racjonalistami.
Pełny tekst artykułu w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta
Nauka nie zdobędzie dowodu na nieistnienie Boga z tej przyczyny, że w swojej metodologii (metodzie badawczej) zakłada (a więc nie udowadnia tego), że wszelkie procesy i przyczyny wszystkich zjawisk mają przyczynę naturalną, czyli wynikającą ze świata materialnego. Innymi słowy, nauka bada świat tak, jakby Boga nie było. Takie założenie jest jak najbardziej słuszne, czego dowodem jest wielki postęp w nauce. Jednocześnie jednak, przyjęcie takiego założenia nie może implikować, że w ogóle nic poza materią nie istnieje. Nauka bowiem z założenia (czyli samoograniczenia) tym po prostu się nie zajmuje i nie może się zajmować, bo nie ma do tego narzędzi. Nie można badać niematerialnego (duchowego) świata narzędziami zbudowanymi z materii – a jedynie takie ma do dyspozycji! Bo czym zbadać, dla przykładu, anioła i jego właściwości?
Co niektórzy zachłysnęli się wielkimi osiągnięciami nauki i zaczęli oddawać jej kult, jak Izraelici złotemu cielcowi w czasach Mojżesza. Historia się powtarza, jedynie obiekty kultu się zmieniają. Człowiek ze swej natury czemuś musi wierzyć (bo nigdy nie wie wszystkiego). Z powodu niedoskonałości istnieje realne zagrożenie, że ulokuje swoje nadzieje nie tam, gdzie powinien. Nie bez kozery zakaz dawania wiary czemuś oprócz Boga, jest na pierwszym miejscu w Dekalogu. Bo jak człowiek zawierzy nie temu, co trzeba, to położy się to cieniem na całym jego życiu, doczesnym i wiecznym.
pełny tekst artykułu w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta