Co pokazuje przykład Zacheusza, który wszedł na drzewo, by zobaczyć przechodzącego Jezusa? Że Boga można spotkać całkiem niespodziewanie. W tym przypadku górę wzięła ciekawość. Zdzierca podatkowy, zachłanny, na pewno mało przyjemny i nielubiany typ, chciał zobaczyć proroka. Po co? Kto wie, może myślał, jak na nim zarobić.
Jeśli nawet miał takie zamiary, to – jak dobrze wiemy – legły one w gruzach. Na cokolwiek by jednak nie liczył, to tego, że ubije owego dnia interes życia, na pewno nie spodziewał.
Nie każdy człowiek potrafi rozpoznać ślady Boga w świecie. Wielu na pytania: skąd? dlaczego? po co? zadowoli się odpowiedzią: nie wiem. Jest też niemała grupa tych, którzy takich pytań nawet sobie nie stawiają. Kwestia istnienia Boga i życia wiecznego jest dla nich bez znaczenia.
Inaczej Bóg – potrafi znaleźć drogę do człowieka, skorzysta z różnych, nawet najmniej oczekiwanych sytuacji, by o sobie dać znać. Może wykorzystać ludzką ciekawość, jak w przypadku Zacheusza, emocje czy słabości.
Możemy utyskiwać, że ludzka ciekawość, strach, wyrzuty sumienia to nie najwyższych lotów pobudki do nawrócenia. Ale przecież od czegoś trzeba zacząć. Jeśli ktoś przeczyta tekst o piekle i wiecznym potępieniu i ogarnie go egzystencjalny strach, a w konsekwencji skieruje go to na właściwe tory i odnajdzie Boga, to na pewno dojdzie kiedyś do poznania, że ów strach nie leży w istocie Bożego Miłosierdzia. Na pewno z czasem pozna wyższe pobudki. Dlatego nie zamykajmy takim ludziom dróg prowadzących do Boga, jakiekolwiek by one nie były.
Zacheusz nie zagłuszył wyrzutów sumienia, nie zepchnął ich do podświadomości. Wyszedł im naprzeciw. Zaproponował rozwiązanie, które bardzo spodobało się Zbawicielowi. Jak podają źródła, prawdopodobnie został w przyszłości biskupem.
Bóg nas zapewnia, że nie istnieją takie przewinienia, których by nie przebaczył. Poza jednym – kiedy człowiek tego przebaczenia nie chce. Wystarczy chcieć.