W każdej epoce ludzie marzą o ucieczce w nierzeczywistą krainę. Odyseusz spotkał Lotofagów, którzy odurzając się, zapominali o prawdziwym świecie i upływie czasu. Podróżnicy szukali Wysp Szczęśliwych, Arkadii lub Shangri-La, a Pieter Bruegel proponuje nam wizytę w krainie łakomczuchów.
Oto jest prawdziwe marzenie – spoczywamy bez ruchu, a wszelkie przyjemności przychodzą nam bez żadnego trudu. Człowiek męczy się całe życie, zatem przynajmniej w marzeniach chciałby porzucić codzienną, nużąca egzystencję i poszybować gdzieś daleko. Są na to różne sposoby. I warto o nich mówić, gdyż człowiek bez marzeń staje się robotem albo świnią. Problem, przed którym stajemy, jest zupełnie inny: o czym marzymy i jak chcemy to osiągnąć? Wielcy uczeni, odkrywcy i wynalazcy zaczynali od marzeń, a potem była już tylko ciężka praca, by je zrealizować. Pierwsze pytanie zawsze brzmi: co by było, gdyby…? Kłopot w tym, że dla płodnych umysłów radością jest przede wszystkim osiąganie celów, a trud z tym związany nie stanowi problemu. Umysły leniwe są zainteresowane tylko przyjemnością związaną ze skutkiem. Nie chcą zdobywać, lecz chcą konsumować, chcą nie trudu, lecz wyłącznie przyjemności. Jest to postawa ludzka, ale zupełnie nierealistyczna.
Łakomczuch czy smakosz?
W XVI-wiecznych ludowych opowieściach i przysłowiach niderlandzkich można było usłyszeć o Luilekkerland – krainie łakomczuchów. Należało się do niej przebić przez górę z naleśnikowego ciasta. Najlepszym sposobem na wydrążenie tunelu jest pożeranie materii zagradzającej drogę. Na taki wysiłek każdy prawdziwy łakomczuch jest gotów tym bardziej, że kończy go wejście do prawdziwego raju. Pod blatem stołu tak starego, że wyrosło z niego drzewo, spoczywają rozleniwione tłuściochy, które z rozdziawionymi gębami czekają, aż im w paszczęki wpadną pieczone gołąbki, ciastka i inne frykasy. Leżą i czekają, nie muszą nawet sięgać ręką. Łakomczuch od smakosza różni się nie tym, ile może zjeść, bo obaj są w stanie pochłonąć prawdziwe góry jedzenia. Różnica polega na tym, że ten pierwszy nie kiwnie nawet palcem w kuchni. Jedzenie ma być teraz, bez żadnego wysiłku. Kraina łakomczuchów to kraina wszystkich stanów. Rycerz, chłop, uczony czy kapłan – każdy chętnie ją odwiedzi dla przyjemności i wygody. Tym łatwiej, że cały czas będzie siebie i innych łudził przekonaniem, iż to tylko na chwilę, że w każdym momencie może odrzucić lenistwo i powrócić do realnego świata. Najlepszym na to dowodem są narzędzia nieustannie spoczywające pod ręką.