Jedna z istotnych debat współczesnego świata dotyczy kształtu kultury: czy ma pozostać tradycyjna, wieloraka, dynamiczna w rozwoju, czy przybrać kształt uniwersalnej, globalnej? A gdy dąży się już do jej unifikacji, to jakie dać jej podstawy? Które fundamenty uznać za istotne?
Ateizm teoretyczny czasów nowożytnych, pojmowany głównie jako „krytyka religii”, sięga swymi korzeniami oświecenia, zwłaszcza jego następstw w sformułowaniach Immanuela Kanta i przedstawicieli jego szkoły. Filozofowie wieku oświecenia zaprzeczali w sposób szczególny możliwości zaistnienia w świecie cudu: Bóg, interweniując w ten sposób, uznałby niedoskonałość swego stworzenia.
Zapomniane dziedzictwo
Racjonalizm XVIII w. zaprzeczał możliwości objawienia się Boga, gdyż takie wtargnięcie pierwiastka wiecznego w czas ziemski byłoby czymś irracjonalnym. Pozytywizm uważał, że nie można uznać prawdy, która nie należy do prawd eksperymentalnych. Za Augustem Comtem (zm. 1857) powtarzano zasadę: „Przyjmuję za prawdziwe tylko to, co widzę”. Z nadejściem naukowości ludzkość – według Comte’a – weszła w nową erę, tzw. pozytywną, która definitywnie wyeliminuje poprzednie okresy: teologiczny i metafizyczny.
XIX w. znaczony był teoriami L. Feuerbacha, K. Marksa, F. Nietzschego, Z. Freuda. Ich poglądy zostały szeroko rozpowszechnione w XX w. Dołączyli do nich egzystencjaliści francuscy i niemieccy: J.P. Sartre, A. Camus, M. Heidegger. Zapomniane zostało całe klasyczne dziedzictwo filozofii, która w swych poszukiwaniach zmierzała w kierunku Absolutu. Na zapomnienie skazano więc np. cały filozoficzny dorobek średniowiecza. Współczesny myśliciel francuski Claude Tresmontant stwierdził w 1991 r.: „Antychrystianizm prawicowy, pochodzący od Heideggera i Nietzschego, oraz antychrystianizm lewicowy, wywodzący się od Marksa, Bakunina i Proudhona, łączą się w doskonałym porozumieniu i zgodzie, kiedy chodzi o usunięcie wspólnego wroga, jakim jest myśl chrześcijańska! (...) Ci, którzy panują na uniwersytetach od 30 lat, pomijają 20 wieków i rozpoczynają od Nietzschego lub Heideggera. (...) Zniesiono całkowicie nauczanie filozofii chrześcijańskiej, której się nie cierpi”.
Nowe myślenie, nowy język, nowe wartościowanie, burzenie porządku pojęć, zaprzeczanie prawom logiki – powoduje to pluralizowanie i relatywizację pojęć i myślenia, które niejednokrotnie okazuje się być wewnętrznie sprzeczne i samoznoszące się. Metafizyczny jest Bóg i Jego brak, a wszystko, co nas otacza, nęka i niepokoi, też jest metafizyczne: prawda i fałsz, jedność i wielość, stałość i zmienność. Jedynym istotnym jądrem metafizyki stała się niepewność. Kulturę metafizyczną należy więc wyeliminować i zastąpić ją kulturą pragmatyczną. Wstępem do tego jest amputacja wielkiej tradycji filozoficznej naszej kultury. Liberalizm w dużej mierze deprecjonuje prawdę, a wolność traktuje jako wartość naczelną i absolutną. Jest to wartość, którą człowiek tworzy, dowolnie ją kształtuje, a nie odkrywa. Każdy osobno więc dokonuje interpretacji świata, podporządkowuje go własnym zachciankom, podbudowuje egoizmem.