Piękna Madonna ukazała się w nietypowej formie. Była owinięta w biały, przezroczysty welon, a w dłoniach trzymała kłosy i sople lodu. Kłosy symbolizowały dobro, jakie ma stać się udziałem ludzi. Sople były zwiastunem kary.
Człowiek może podążać ku niebu albo iść ku piekłu. Znaki widnieją z obu stron tej drogi. Ich Autorem jest Bóg. Kto idzie ku niebu, czyta słowa umocnienia, kto wędruje w dół drogi – ku przepaści piekła – ten widzi przestrogi i wezwania do nawrócenia. Bóg nie stawia człowieka na rozdrożach. Zatrzymuje każdego, kto się na nich znalazł. Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście (Pwt 30, 15). Ten biblijny fragment ukazuje nam dwie możliwości – możemy opowiedzieć się za Bogiem i Jego prawem lub odwrócić się do Niego plecami… Niemal każde objawienie opiera się na powyższym schemacie: wszystkie orędzia z nieba są przeznaczone zarówno dla tych, którzy kochają dobro, jak i dla tych, którzy oddani są złu. Wspomniane rozdroże być może najpełniej dostrzegamy w objawieniu sprzed ponad 500 lat.
Preludium z wężem i śmiercią
Wszystko zaczęło się w Alzacji pod koniec kwietnia 1491 r. Pewien biedak wędrował drogą w poszukiwaniu ziół leczniczych, które sprzedawał później okolicznym aptekarzom. Strudzony marszem usiadł pod przydrożnym dębem. Nigdy już jednak stamtąd nie powstał. Nazajutrz znaleziono go martwego, śmiertelnie ukąszonego przez węża. Zgodnie z panującym obyczajem w miejscu jego zgonu umieszczono krzyż. Miał on przypominać o nieszczęśniku i nakazywać przechodzącym modlitwę do Boga o spokój jego duszy. Z czasem drzewo zaczęto nazywać dębem umarłego. Kilka dni po tych wydarzeniach zaczęła się właściwa historia. Tam, gdzie zakrólował wąż, pojawiła się Maryja.