Życie w świecie materialnym jest dla nas koniecznością natury. To jednak nie oznacza, że mamy żyć duchem tego świata. Duch Ewangelii nie jest z tego świata, ale mówi nam jak żyć i działać w świecie.
Wystarczy uważna obserwacja otaczającej nas rzeczywistości i trochę krytycznego namysłu, by zauważyć, jak szybko i radykalnie zmienia się świat na naszych oczach. Wiele wspaniałych i pożytecznych osiągnięć technicznych nie może jednak przesłonić innych zmian, które w zawoalowany sposób uderzają w człowieka i w to, co w nim najcenniejsze – jego nieśmiertelną duszę. Szczególnie ostro widać to z pozycji wiary chrześcijańskiej, która jest negowana i odrzucana w wielu obszarach życia, a nawet otwarcie prześladowana. Potwierdza się zatem to, o czym pisał św. Jan Paweł II w adhortacji Ecclesia in Europa przed niemal dwudziestu laty (28 VI 2003). Chodzi mianowicie o „dążenie do narzucenia antropologii bez Boga i bez Chrystusa”. Polega ona na uznawaniu człowieka za „absolutne centrum rzeczywistości, każąc mu w ten sposób wbrew naturze rzeczy zająć miejsce Boga, zapominając o tym, że to nie człowiek czyni Boga, ale Bóg czyni człowieka” (nr 9). Paradoksalnie, to „zapomnienie o Bogu doprowadziło do porzucenia człowieka” i dlatego – jak pisze święty Papież – „nie należy się dziwić, jeśli w tym kontekście otworzyła się rozległa przestrzeń dla swobodnego rozwoju nihilizmu na polu filozofii, relatywizmu na polu teorii poznania i moralności, pragmatyzmu i nawet cynicznego hedonizmu w strukturze życia codziennego” (tamże).
Ponieważ chrześcijaństwo, a zwłaszcza Kościół katolicki, usiłuje być wierne Chrystusowi i Jego Ewangelii, broniąc fundamentalnej prawdy o Bogu i człowieku, dlatego „przeszkadza” realizacji współczesnych ideologii wymyślonych na potrzeby hedonizmu i konsumpcjonizmu. Z tej racji jest deprecjonowane, a nawet prześladowane w różnych obszarach życia i na różne sposoby.
Wciąż aktualna jest zatem genialna diagnoza sytuacji zawarta w Liście do Diogneta anonimowego autora z II wieku, w którym znajdujemy takie oto stwierdzenia odnośnie do chrześcijan: „Nie zawdzięczają swej nauki jakimś pomysłom czy marzeniom niespokojnych umysłów, nie występują, jak tylu innych, w obronie poglądów ludzkich. (…) Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba. (…) Kochają wszystkich ludzi, a wszyscy ich prześladują. (…) Czynią dobrze, a karani są jak zbrodniarze. (…) ci, którzy ich nienawidzą, nie umieją powiedzieć, jaka jest przyczyna tej nienawiści. (…) Jednym słowem: czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie. (…) Ciało nienawidzi duszy i chociaż go w niczym nie skrzywdziła, jednak z nią walczy, ponieważ przeszkadza mu w korzystaniu z rozkoszy. Świat też nienawidzi chrześcijan, chociaż go w niczym nie skrzywdzili, ponieważ są przeciwni jego rozkoszom” (V, 3. 9. 11. 16; VI, 1. 5).