Celem każdej religii jest zbawienie, czyli wyzwolenie od zła. W chrześcijaństwie chodzi o zbawienie od zła, któremu na imię grzech.
Pojęcie grzechu płynie z objawienia Bożego. Grzech nie jest tylko zwykłą antywartością, jest obiektywnym złem, które określa Bóg poprzez teksty objawione oraz Tradycję Kościoła. Co jest największym grzechem?
Grzech – jego obszary i granice
Grzech „przeszkadza” w zbawieniu. Można go rozpatrywać w przestrzeniach: Kościoła (zagadnienie eklezjologii), Chrystusa (chrystologia), samego Boga (teologia). W tych trzech przestrzeniach sytuują się także nowe ruchy religijne, które stanowią problem dla świata i Kościoła. Jedne z nich np. mówią Kościołowi: „Nie!”, ale Chrystusowi, Bogu: „Tak!”. Są i takie, które mówią Chrystusowi i Kościołowi: „Nie!”, ale Bogu: „Tak!”. A tymczasem – jak mówi eklezjologia – jeśli ktoś znałby Kościół, ale świadomie od niego odszedł, byłby zagrożony utratą zbawienia. Sam Kościół bowiem nazywa się „sakramentem zbawienia”, a sakramenty są konieczne do zbawienia. Jeżeli chodzi o Chrystusa, to On sam mówił, że kto w Niego wierzy, będzie zbawiony. Dotykamy tu tajemnicy Eucharystii: „Kto pije moją Krew, ma życie wieczne”. A kto nie, być może nie ma tego życia…
Tu jest granica, nad którą warto się zastanawiać. Wszystkie wspomniane trzy poziomy prawdy są ze sobą powiązane, i to hierarchicznie. Jeżeli ktoś kocha Kościół, ale nie ma właściwego stosunku do Chrystusa, to nie jest to podejście właściwe, bo Chrystus jest założycielem Kościoła i jego Głową oraz realnym Zbawicielem. Jeśli ktoś kocha Chrystusa, ale ma niewłaściwy obraz Boga – jeśli np. nie uznaje Jego transcendencji czy Jego charakteru osobowego (jak to dzieje się np. w ruchu New Age) – to też jest to podejście niebezpieczne. Chrystus byłby wówczas jedynie „osobą symboliczną”, poetycką metaforą. Zauważmy, że w sektach i nowych ruchach religijnych nie ma krytyki Chrystusa. Nawet najwięksi ateiści nie negowali istnienia czy nawet wartości Chrystusa, tylko pomniejszali Jego znaczenie. W ich ujęciu Chrystus nie był Zbawicielem, Bogiem, lecz np. „wybitną postacią”, „wielkim człowiekiem”, „mędrcem”, „nauczycielem”. Ta zmiana znaczenia i złączone z tym przedefiniowanie boskości stają się nawet bardziej zdradzieckie niż ateizm.