Nieustannie czułam w życiu obecność czegoś złego. Po raz pierwszy miałam takie odczucie w wieku 6 lat. Bałam się tego, ale trwało to tylko przez jeden wieczór.
W wieku 9 lat przystąpiłam do Pierwszej Komunii Świętej. Nie miałam żadnych problemów z tym sakramentem. Od tamtego czasu – czyli od kilkunastu lat – zasadniczo nie chodziłam do kościoła. W konsekwencji bardzo rzadko przystępowałam do sakramentów. Jeśli już przystępowałam do spowiedzi, to odbywałam ją świętokradzko, ponieważ zatajałam pewien grzech ciężki. Dodam, że nie miałam kontaktu z okultyzmem, a ponadto nie słyszałam, żeby ktoś w rodzinie zajmował się magią bądź wróżbiarstwem.
Jakiś czas temu ponownie pojawiło się odczucie czegoś złego. Niestety, trwa ono do dzisiaj. Początkowo nie wywoływało to we mnie lęku, jednak teraz chwilami boję się. Razem z tym odczuciem zła pojawiła się we mnie nienawiść do wszystkich i wszystkiego, co święte. Wydawało mi się nawet, że Bóg jest zły. To coś, co mi towarzyszyło, namawiało mnie do złego, np. żebym skrzywdziła kogoś fizycznie lub psychicznie, a nawet zamordowała.
Często zdarzały mi się ataki złości. Odnosiłam wrażenie, że ktoś chce mną manipulować. Pojawiły się też koszmarne sny. Od kilku lat budził mnie ze snu czyjś dotyk na ramieniu. Nie wiem, co to było, ale wiem, że było to złe. Po przebudzeniu bardzo wyraźnie czułam koło siebie czyjąś obecność.
Jednego razu zdobyłam się na odwagę i postanowiłam zapytać, kim to coś jest. Nie dostałam odpowiedzi. Natomiast zaczęłam odczuwać jeszcze większy lęk.