Mam wyższe wykształcenie, ukończyłem politechnikę. W wieku 16 lat przestałem uczęszczać do kościoła. Ponownie zacząłem chodzić do kościoła dopiero po 30 latach, czyli od kilkunastu miesięcy. W tym czasie kilkakrotnie się spowiadałem, ale nie były to szczere spowiedzi.
Prowadziłem życie lekkoducha: alkohol, imprezy, rozrywki. Z czasem zauważyłem, że jestem jakiś inny. Ludzie mnie unikali, bali się mnie. Na przykład, gdy wszedłem do lokalu pełnego tańczących par, wkrótce zostawałem na środku sam.
Jednego razu odwiedzałem targi ezoteryczne. Tam bioenergoterapeuci powiedzieli mi, że mam aurę o średnicy 30 m. Pewnego razu na plaży spostrzegłem, że skierowanych na mnie były setki oczu. Wydawało mi się, że zabieram ludziom energię, a ona odpychała ich ode mnie. Potrafiłem nawet manipulować ludźmi. Nie chodzi mi tutaj o jakieś pokrętne sugestie. Po prostu w myśli wydawałem im rozkazy, a oni je wypełniali. Ponadto raz zwróciłem się do złego ducha, aby mi pomógł. Nie bałem się kościoła ani rzeczy świętych.
Wiele lat temu zainteresowałem się ezoteryzmem, dużo czytałem na ten temat. Trochę praktykowałem radiestezję. Niestety, czułem się coraz gorzej. Wydawało mi się, że byłem otoczony ciernistą powłoką, która zadawała mi ból. Nie byłem w stanie pracować, modlić się, normalnie funkcjonować. Tę złą energię próbowałem odrzucić od siebie przy pomocy różnych gestów, ale to tylko na krótko pomagało. Życie stało się cierpieniem. Nie potrafiłem radować się, smucić się ani współczuć. Straciłem kontakt z najbliższymi. Zacząłem dostrzegać, że rodzina cierpi z mojego powodu. Patrzyłem na świat jak na film – a dokładnie jak na horror. Czułem ból, ale to nie był ból w jakiejś części ciała, to nie był ból fizyczny. Ja po prostu poruszałem się w bólu, który zewsząd mnie otaczał.
Dwukrotnie w nocy doświadczyłem nawiedzenia przez ducha. Czułem fizycznie jego obecność. Byłem przerażony. Kilkakrotnie zwracałem się do tego ducha, aby się ujawnił. Wówczas czułem falę dreszczy i dziwne wirowanie powietrza wokół mnie. Dodam, że nie byłem u psychiatry, ani nie leczyłem się psychiatrycznie.