Od tego, co czynimy wewnętrznie – w sercu – podczas konkretnej części Mszy Świętej, zależą owoce świętej liturgii.
Ewangelia jest szczytem liturgii słowa. Kiedy jest czytana podczas Mszy Świętej, niektórzy uczestnicy liturgii są przekonani, że przez nią przypominamy sobie, co Jezus w dawnych czasach powiedział lub co uczynił. Nie do końca jest to prawdą.
Ewangelia
Gdy czytana jest Ewangelia, Duch Święty działa tak intensywnie, że niejako przenosi nas w czasie i przemienia w wydarzenie słowo, które aktualnie jest czytane. Nie uczestniczymy więc w słuchaniu słowa, ale w wydarzeniu, o którym ono mówi. Na oczach naszej wiary Ewangelia zamienia się więc w wydarzenie. Nasze zadanie polega na tym, aby tak mocno w nie wejść, by odkryć, że jest w nim mowa o każdym z nas. Gdy nam się to uda, wówczas istnieje możliwość, że będziemy spożywać to słowo, a nie słuchać go. Po to przychodzimy do świątyni, aby spożywać słowo na podobieństwo spożywania Komunii Świętej.
W związku z czytaniem Ewangelii, o którym raczej mówimy, że to nie tyle czytanie, ile proklamacja (jakby wyższy sposób przekazu) słowa Bożego, mają miejsce znaki. Jest ich aż kilkanaście. Powiemy o trzech.
Pierwszy z nich jawi się jako niezwykle prosty i wymowny i jest związany z krzyżem. Na początku proklamowanej Ewangelii czynimy kciukiem trzy razy znak krzyża: najpierw na czole, prosząc Pana Boga, by otworzył nasz umysł na swoje słowo, potem na ustach, prosząc o to, byśmy umieli głosić Chrystusa słowami. Najważniejszy, trzeci znak krzyża, czynimy na sercu. Prosimy wówczas Boga, aby otworzył nasze serca na słowo, którego będziemy słuchać. Tylko wówczas, gdy przyjmiemy je sercem, będziemy wprowadzać je w życie.
Drugi znak to pocałunek, który kapłan lub diakon składa na księdze po proklamacji Ewangelii. Choć celebrans całuje księgę, z której przekazuje Dobrą Nowinę, to tak naprawdę całuje Jezusa odzianego w szaty słowa. Każdy uczestnik Najświętszej Ofiary jest teraz zachęcony do duchowego pocałunku. To już drugi miłosny pocałunek we Mszy Świętej.