Była opętana ideami nieskrępowanego niczym seksu, które nie tylko głosiła, lecz także praktykowała. By usprawiedliwić swe postępowanie, stworzyła mechanizm, który doprowadził do powstania największej organizacji aborcyjnej na świecie.
Margaret Sanger urodziła się 14 września 1879 r. w Corning w stanie Nowy Jork. Przyszła na świat jako szóste z jedenaściorga dzieci w patologicznej rodzinie. Jej ojciec, Michael Hennessey Higgins, był alkoholikiem, który znęcał się nad żoną, bił synów, a wszystkich domowników traktował jak niewolników. Nazywał siebie wolnomyślicielem i socjalistą oraz wyśmiewał się z wiary w Boga, a zwłaszcza z chrześcijaństwa. Matka, Anne Purcell Higgins, która osiemnaście razy zachodziła w ciążę i siedmiokrotnie poroniła, była pobożną kobietą, starającą się potajemnie przekazać wiarę swym dzieciom, mąż zabraniał jej bowiem chodzić do kościoła. W najgłębszym sekrecie przed nim ochrzciła córkę, gdy ta miała 13 lat. Kiedy Anne zmarła w 1899 r., nikt w domu nie przejmował się już religią. Trudne dzieciństwo miało wpływ na ukształtowanie światopoglądu Margaret. Wyniosła z domu wizję rodziny wielodzietnej jako patologicznego środowiska, które kojarzyło jej się z biedą, pijaństwem, przemocą i przestępczością.
Żadnych Bogów! Żadnych panów!
Gdy miała 17 lat, rozpoczęła naukę w Claverack College w Hudson, w szkole słynącej z niezbyt wysokiego poziomu kształcenia. Mimo to nie dawała sobie rady z nauką i została wyrzucona ze szkoły. Poznała w niej jednak niejakiego Coreya Albersona, któremu zaproponowała „małżeństwo na próbę”. Ze związku nic jednak nie wyszło, a Margaret podjęła naukę w szkole dla imigrantów. Wytrzymała tam jednak tylko dwa semestry, by trafić do White Plains w stanie New Jersey, gdzie zaczęła kształcić się na pielęgniarkę. Praktykowała wówczas jako salowa w miejscowym szpitalu. Wtedy jej życie radykalnie się odmieniło. W 1902 r. poznała zamożnego żydowskiego architekta, Williama Sangera, który był radykalnym socjalistą i antyklerykałem. Mężczyzna dosłownie oszalał na jej punkcie i szybko doszło do ślubu. Z ich związku przyszła na świat trójka dzieci: Stuart, Grant i Peggy. Rodzice nie troszczyli się jednak zbytnio o swoje pociechy, gdyż bardziej pochłaniała ich aktywność społeczna i polityczna. Dziećmi zajmowały się więc opiekunki lub sąsiadki, zaś małżonkowie uczęszczali w tym czasie na zebrania marksistów, komunistów czy anarchistów. Sanger angażowała się w działalność Partii Socjalistycznej, Związku Robotników Przemysłowych Świata czy Stowarzyszenia Pielęgniarek Środowiskowych Nowego Jorku. To wtedy – jak wspominała – nastąpiło wydarzenie, które całkowicie zmieniło jej sposób myślenia. W 1912 r. była świadkiem śmierci Sadie Sachs, która zmarła na skutek powikłań po przeprowadzonej przez siebie domowym sposobem aborcji. Od tego momentu Margaret postanowiła poświęcić się ruchowi na rzecz kontroli urodzin. To wówczas poznała takich działaczy, jak Eugene Debs czy Emmy Goldman, którzy głosili „wolną miłość” oraz „wyzwolenie seksualne kobiet”. Pod ich wpływem zapragnęła nie tylko głosić te hasła, lecz stosować je w praktyce. Odmówiła więc współżycia z mężem, proponując mu wzajemne zezwolenie na utrzymywanie stosunków pozamałżeńskich. Nie czekając na jego zgodę, nawiązywała jednak liczne romanse, m.in. z dziennikarzem Walterem Robertsem. Stała się w tym czasie wręcz apostołką nieskrępowanego uprawiania seksu, o którym mówiła z żarem na spotkaniach towarzyskich, m.in. w salonie Mabel Dogde, biseksualnej feministki z Greenwich Village. Jeden ze świadków tych wystąpień, Herman Schwartz, wspominał, że pochwała przygodnej kopulacji była dla niej niczym nowa ewangelia. Wtedy zafascynowała się ideami Nietzschego, piętnującymi religię i moralność oraz głoszącymi „śmierć Boga”. Zaczęła używać również środków odurzających, od których pozostała uzależniona do końca życia. William postanowił ratować rozpadające się małżeństwo i zabrał całą rodzinę do Paryża, by odseparować ją od deprawującego środowiska. Margaret uciekła jednak po pół roku z powrotem do Ameryki, by nawiązywać kolejne romanse. Po kilku latach doszło do rozwodu. Rozgoryczony William do końca życia uważał, że za fasadą szczytnych ideałów kryła się rozpusta i prostytucja. Margaret przywiozła z Francji wiedzę o nieznanych jej dotąd metodach antykoncepcji, którą postanowiła propagować w USA. Zaczęła więc wydawać pismo „The Woman Rebel”, którego motto brzmiało: Żadnych Bogów! Żadnych panów! Publikowała w nim teksty nazywające małżeństwo „zdegenerowaną instytucją”, a dziewictwo „obsceniczną pruderią”.